poniedziałek, 12 sierpnia 2013

"Jak oddech" - Małgorzata Warda


Książka została przekazana przez serwis 



„Jak oddech” to wyznania dziewczyny, która z perspektywy swoich dwudziestu jeden lat wraca do przeszłości, analizuje ją i szuka w niej przyczyn obecnych wypadków. Jasmin za wszelką cenę próbuje wyjaśnić zagadkę zniknięcia swojego chłopaka, a zarazem najlepszego przyjaciela, który był obecny w jej życiu od najmłodszych lat. Jego matka Alicja nie umiała mu okazywać matczynych uczuć, gdyż pojawił się na świecie w najmniej oczekiwanym momencie.
Wychowaniem Staszka zajęła się więc matka Jasmin, przyszywana siostra Alicji, której marzenie o powiększeniu rodziny nie mogło się spełnić. Staszka traktowała więc jak własnego syna, a jej córka była dla niego najlepszym towarzyszem dziecięcych zabaw. Staszek i Jasmin spędzali z sobą każdą wolną chwilę, co zaowocowało niezwykłą przyjaźnią, która w przyszłości, jak zaplanowali, miała się przerodzić w prawdziwą miłość aż po grób. Opowieść Jasminy o niedawnych wypadkach, przerywana wspomnieniami z dzieciństwa, budzi jednak wątpliwości, czy aby na pewno ta młodzieńcza emocjonalna bliskość przez obie strony była postrzegana jako zalążek przyszłej miłości.
Staszek od najmłodszych lat był inny niż jego rówieśnicy, do czego przyczyniła się jego wiecznie zapracowana i tkwiąca w toksycznym związku matka. Chłopiec usłyszał od niej kiedyś, że nie był dzieckiem chcianym. Nietrudno sobie wyobrazić, jak takie słowa wpłynęły na rozwój chłopca. Po latach, w rozmowie z Jasmin Staszek tak mówi o ich przyszłym wspólnym dziecku: „ Jeśli tak się zdarzy, nigdy nie usłyszy ode mnie, że cokolwiek zepsuło w moim życiu. Takich rzeczy nie powinno się mówić dzieciom. To takie wielkie obciążenie, za wielkie, bo potem…”
Staszek wkroczył w dorosłość obciążony brzemieniem wdzięczności dla matki Jasmin i dziecięcą obietnicą dozgonnej wierności Jasmin. Małomówny i zamknięty w sobie przenosi swoje emocje na papier. Młody artysta malarz tworzy dziwne wizje, w których być może kryje się zagadka jego przyszłego zniknięcia.  Wydaje się, że tylko w swojej twórczości Staszek jest prawdziwie wolny.
Gdy pewnego dnia chłopiec znika, zostawiając szereg niezałatwionych spraw, dla Jasmin kończy się świat. To przecież Staszek był dla niej wszystkim, z nim planowała przyszłość, jego tak bardzo kochała. Dziewczyna chce poznać prawdę, choć przeczuwa najgorsze. Na własną rękę szuka śladów obecności Staszka, a gdy traci nadzieję, że odnajdzie go żywego, robi wszystko, aby odnaleźć jego ciało. Działa na własną rękę, uciekając się do niestandardowych metod poszukiwania, nie wierząc w sugestie matki ani pani detektyw.

„Jak oddech” to powieść o uczuciach, które osaczają, ograniczają wolność i zabierają zdolność właściwego rozumowania i decydowania o własnym losie. To także opowieść o czasie dojrzewania, w którym łatwo się pogubić, pomylić pewne pojęcia, rozpoznać prawdziwe potrzeby i uczucia. Książka na pewno spodoba się czytelnikom lubiącym tropić zagadki kryminalne, jak również miłośnikom prozy psychologicznej. 

sobota, 22 czerwca 2013

"Dama Kameliowa" - Aleksander Dumas



Opowieść o pełnej dramatyzmu miłości Armanda Duvala i paryskiej kurtyzany Małgorzaty Gautier moim zdaniem warta przeczytania jedynie dla poznania sytuacji obyczajowej Francji XIX wieku.

Narrator powieści z ciekawości wchodzi do prywatnego domu zmarłej kurtyzany. Odbywa się w nim licytacja rzeczy Małgorzaty. Mężczyzna kupuje książkę z dedykacją Armanada Duvala. W domu zastanawia się, kim jest ów człowiek i jaką rolę mógł odegrać w życiu Małgorzaty. Wkrótce do jego drzwi zapuka wspomniany młodzieniec i poprosi o zwrot tak ważnej dla niego pamiątki. Nad wyraz wrażliwy mężczyzna niezwykle szybko odnajduje w narratorze przyjazną duszę, której pragnie opowiedzieć o swoim związku z panną Gautier. Rozpoczyna się ckliwa opowiastka o pierwszym, nieudanym spotkaniu Armanda i Małgorzaty, o stopniowym zdobywaniu uczuć kobiety, o zazdrości, pogrążaniu się w hazardzie celem zarobienia pieniędzy dla utrzymaniu lubiącej się pławić w luksusie kobiety. Początkowa niechęć Małgorzaty do Armanda przerodziła się w gorące uczucie. Kobieta jednak nie może zrezygnować z odpowiedniego poziomu życia, toteż po kryjomu ciągle przyjmuje swoich sponsorów. Przyjaciółka Małgorzaty, Prudensja, sugeruje Duvalovi, aby ten cierpliwie znosił obecność hrabiego i księcia w życiu ukochanej. Obaj bowiem są w stanie utrzymać niezwykle wystawne życie Małgorzaty, czego nie może jej zagwarantować posiadający skromną sumę młodzieniec. Kobieta sądzi, że Małgorzata robi to dla dobra Duvala, nie chce bowiem go rujnować. Armand godzi się na takie upokorzenie, byle tylko móc przebywać w pobliżu Małgorzaty.
Wkrótce okazuje się, że Małgorzata kocha Armanda i czuje potrzebę rezygnacji z dotychczasowego życia. Zrywa kontakty z hrabią i księciem, a w ukryciu wyprzedaje swoje cenne przedmioty. Młodzi spędzają niezwykle urokliwe miesiące na wsi. Sielankę burzy jednak ojciec Armanda, który w tajemnicy przed synem odwiedza Małgorzatę i prosi ją o to, by zerwała z ukochanym, gdyż ich związek zrujnuje mu karierę, a poza tym siostra Armanda może przez nią stracić narzeczonego, gdy ten dowie się o tym, z kim związał się jego przyszły szwagier.

Główna bohaterka powieści w oczach Armanda urosła do rangi niezwykłej i cudownej kobiety. Narrator powieści również widzi w niej niezwykle doświadczoną przez los, cierpiącą kobietę. Obiektywnie zaś patrząc na postać Małgorzaty, nie można nie ulec wrażeniu, że jest to kobieta, którą zepsuł dobrobyt. Nie potrafi ona na dobre zerwać z dotychczasowym życiem, jej przemiana jest pozorna. Kobieta zmieniła się nie z wewnętrznej potrzeby, ale dla Armanda. Po rozstaniu z nim z powodzeniem wróciła do dawnego trybu życia, które zapewnił jej łatwe pieniądze i luksus. Małgorzata niesprawiedliwie więc została wykreowana na cierpiętnicę. w gruncie rzeczy pozostała przecież tą samą kobietą lekkich obyczajów. Luksus i towarzyskie życie zepsuły ją do reszty. Cóż z tego, że na łożu śmierci nieszczęsna pojednała się z Bogiem, skoro wcześniej nie potrafiła podjąć trudu uczciwego życia, nie skalała rąk pracą. Jej historia chyba niewielu jest w stanie wzruszyć. Ckliwa opowieść Armanda czytana przez współczesnego czytelnika jest w wielu miejscach po prostu śmieszna. Myślę, że wartością  "Damy Kameliowej" dziś jest nie tyle opowiedziana historia, co realistycznie nakreślony obraz społeczeństwa Francji XIX wieku i jego mentalności. Zadziwia obłuda i bezwstydność prostytutek, które bez żadnej żenady uczestniczą w życiu kulturalnym stolicy, pokazują się w najdroższych powozach, obnoszą się ze swym luksusem, przyjmują panów o każdej porze dnia i nocy, nie krępując się obecnością służących. Jeszcze bardziej zaś szokuje zachowanie panów, którzy rywalizują o względy tych pań i wręcz chlubią się ich obecnością przy swoim boku.

Warstwa obyczajowa książki zasługuje na szczegółową lekturę, sama zaś akcja jest według mnie za bardzo ckliwą i nieprzekonującą opowieścią.


piątek, 31 maja 2013

"Cacko" - Krystyna Sienkiewicz


\Treścią książki są wspomnienia znanej aktorki, która komentuje świat postrzegany z perspektywy człowieka-artysty. Pani Krystyna dzieli się  osobistymi, czasem bardzo bolesnymi wspomnieniami z czasów naznaczonego piętnem wojny dzieciństwa, a także wspomnieniami lat późniejszych, w których poszukuje własnej drogi życia, zdobywa doświadczenia w przeróżnych artystycznych dziedzinach, zwłaszcza w teatrze. Aktorka wielokrotnie podkreśla własną, dość specyficzną formę kontaktu ze światem. Dużą rolę odrywa w niej ukryte dzieciństwo, które „zabite” przez wojnę, uwolniło się i funkcjonuje w dorosłości. „Choruję na nieuleczalne dzieciństwo” – tak pisze pani Krystyna, dzieląc się z czytelnikiem swoimi pasjami, wśród których dużą rolę odgrywają przeróżne pamiątki i bibeloty kojarzące się jej z najmłodszymi latami. We wzruszający sposób opisuje swoje szmaciane lalki, które zgubiła w roku 1944, gdy biegła do schronu. Po latach, już jako dorosła kobieta, zaczęła kupować na targach staroci podobne szmacianki, by chociaż w ten sposób ocalić to, co jej zabrała wojna. A zabrała znacznie więcej niż ukochane lalki  jej ojciec zmarł w obozie, matka w szpitalu na stole operacyjnym, na który trafiła zbyt późno, gdyż w załadowanych pociągach nie znalazło się miejsce dla chorej kobiety.
Samotność pogłębiła rozłąka z ukochanym bratem, który musiał zamieszkać w sierocińcu, gdyż ciotka nie była w stanie wyżywić kolejnego dziecka. Lata po wojnie ujawniły artystyczną duszę Krysi. Talent plastyczny rozwijała w warszawskiej ASP, którą ukończyła z wyróżnieniem. To jednak nie ta dziedzina sztuki miała się okazać drogą życiową pani Krystyny. Amatorskie występy w Studenckim Teatrze Satyry otworzyły jej drzwi do nowych wyzwań. Zauważona i doceniona, dostawała nowe propozycje występów w innych teatrach, aż trafiła do teatru Ateneum.
I tak toczy się opowieść o życiu, w którym fakty mieszają się z opiniami i specyficznymi komentarzami na jego temat. W oczach pani Krystyny „szczęście to mniejsze zło”, a „śmiech to benzyna życia”. Wydaje się, że to właśnie taka filozofia  życia czyni z niej tak pogodną i wyjątkową postać. Tryska z niej prawdziwa radość życia. Warto zagłębić się w świat Krystyny Sienkiewicz, odwiedzić jej wyjątkowy, przypominający raczej galerię osobliwości dom, do którego aktorka ma tak szczególne podejście:

W tym wszystkim trzeba umieć stworzyć coś wyjątkowego, niepowtarzalnego  własny dom, i to jest szczęście.

Pani Krystynie udało się stworzyć właśnie taki azyl, mały świat, w których chroni się przed codziennością.  Czytelnik, dzięki pięknym zdjęciom, ma okazję zajrzeć do środka tego domu i zaczerpnąć trochę ukrytej w nim energii.
„Cacko” to rodzaj specyficznego pamiętnika, w którym Krystyna Sienkiewicz na nowo rozgrywa spektakl swojego życia i zapewnia, że jeszcze wiele w nim nieodegranych ról. Dla miłośników aktorki bogato ilustrowana, zawierająca wiele zdjęć i innych pamiątek z przeszłości książka będzie bardzo ciekawą lekturą.

sobota, 25 maja 2013

"Pan Samochodzik i zagadki Fromborka" - Zbigniew Nienacki



Po raz kolejny sięgnęłam po pozycję całkiem już nie dla mnie, ale czasami po prostu muszę przypomnieć sobie powieści, na których wychowało się pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków.
Kolejna z przygód sympatycznego Pana Samochodzika rozgrywa się w historycznym mieście nad Zalewem Wiślanym – Fromborku. To tutaj pan Marczak, dyrektor Departamentu Muzeów i Ochrony Zabytków wysyła magistra Pietruszkę, by ten odkrył trzy tajemnicze skrytki ze skarbami, które w czasach II wojny światowej ukrył niemiecki pułkownik Koenig. Panu Tomaszowi musi wystarczyć wyjaśnienie innej zagadki – skąd pochodzą trzy bezcenne monety (srebrny denar „Gnezdun civitas”, denar Mieszka I, słynny brakteat Jaksy), które w ostatnim czasie za niewygórowaną cenę zaoferowały polskim muzeom tajemniczy kolekcjonerzy. Okazuje się, że obie sprawy się z sobą łączą, toteż Tomasz pod pozorem zebrania materiałów o najnowszych badaniach archeologów na temat Kopernika wyrusza swoim pokracznym wehikułem do Fromborka. Zabiera się z nim dość oryginalny jegomość – kuglarz o pseudonimie Cagliostro, który ma w tym mieście zorganizować pokaz magii dla harcerzy przebywających na obozie. W drodze na miejsce mężczyźni zapuszczają się w nieznany teren, gdzie wpadają prosto w żelazne ręce okropnego stwora o imieniu As. Przerażeni uciekają do miasta, nie wiedząc, że ten dziwny obiekt odegra dużą rolę w rozwiązaniu zagadki Fromborka. Na miejscu okazuje się, że z powodu dużej liczby turystów (czas akcji rozgrywa się w sierpniu) obaj panowie będą musieli dzielić też razem pokój w schronisku PTTK. Rozglądając się po okolicy Tomasz wpada na trop Waldemara Batury, sprytnego historyka sztuki i działającego na granicy prawa handlarza antyków, z którym nasz bohater zetknął się już podczas badań prowadzonych w tajemniczym dworze w Janówce[1].  Tomasz podejrzewa, że jego znajomy wykradł trzy cenne monety z pierwszego schowka Koeniga, który udało się odkryć magistrowi Pietruszce. Na ich miejsce podłożył trzy inne, bezwartościowe, aby lich liczba zgadzała się z tą zapisaną na tajemniczej mapie, a prawdziwe skarby z pomocą swoich ludzi sprzedał muzeom. Do odkrycia pozostały jeszcze dwa schowki. Ambitny Pietruszka uważa, że pomoc Tomasza jest mu niepotrzebna, gdyż sam znakomicie sobie poradzi. Tomasz jednakże podejrzewa, że to piękna Anielka, która obraca się w towarzystwie Pietruszki ma go odwieźć od prawdziwych śladów, by Batura mógł dokonać zamiany przedmiotów, a  w odpowiednim czasie naprowadzić na ślad skrytek. Tomasz błądzi w poszukiwaniach, kierując się śladami Diablej Góry i Diabelskiego Drzewa, by w końcu, podążając za skradającym się w mroku Baturą, dostać się do podziemi katedry, a tam w towarzystwie trumien i ludzkich kości spędzić noc. Towarzysząca mu w tej nocnej eskapadzie, żądna przygód harcerka Zosia będzie musiała się wykazać odwagą, by przetrwać noc w tak upiornym miejscu. W grobowcach Tomasz odkrywa drugą skrytkę, jednak jest już za późno. Przebiegły Batura już wcześniej na miejsce 5 złotych, wysadzanych bogatymi kamieniami kielichów podłożył bezwartościowe srebrne. Rano dyrektor Marczak w towarzystwie Pietruszki niezwykle zadowoleni stwierdzają, że liczba eksponatów się zgadza. Nie docierają do nich słowa Tomasza o kradzieży złotych kielichów. Detektyw-amator będzie musiał użyć podstępu, by udowodnić swojemu zwierzchnikowi winę Batury. Na pomoc przychodzi sprytna Ala, która, jak się okazało, jest asystentem pewnego profesora z wydziału automatyki pewnej uczelni i prowadzi w okolicy Fromborka doświadczenia z udziałem cudu współczesnej techniki – wspomnianego już Asa. Udaje się odzyskać kielichy, jednak wina Batury wciąż nie zostaje udowodniona. Pozostaje jednak jeszcze jedna skrytka do odkrycia. Tomasz znajduje ją i przed przyjściem złodzieja z pomocą Ali montuje urządzenie rejestrujące dźwięk i zaprasza dyrektora Marczaka na ciekawe słuchowisko. Pan Tomasz znów tryumfuje, ratując kolejne skarby polskiej kultury.

Książka, mimo że ma już swoje lata, ciągle cieszy i oferuje lekką, przyjemną lekturę. Jak w każdej z części przygód sympatycznego detektywa, znajdziemy w niej piękne opisy polskich zabytków i garść przystępnie podanych wiadomości z historii i geografii.  Powieść mogłaby z powodzeniem pełnić rolę przewodnika po mieście, w którym Mikołaj Kopernik dokonał swojego wielkiego odkrycia.

Plik:Frombork wzgórze katedralne 006.jpg
Frombork - wzgórze katedralne; miejsce, w którym rozgrywa się akcja powieści. (źródło: Wikipedia)

 „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”, mimo że nieco już anachroniczna, może być znakomitą propozycją dla współczesnej młodzieży. Będzie ona ciekawą alternatywą dla współczesnych pozycji czytelniczych dla dzieci i młodzieży, a przy tym pasjonującą podróżą w co prawda nie tak dalekie, ale przecież nieznane im czasy, w których wychowywali się ich rodzice.




[1] Zob. Z. Nienacki, Niesamowity dwór.

czwartek, 23 maja 2013

"Kamienica przy Kruczej" - Maria Ulatowska



Tytułowa kamienica przy ul. Kruczej 46 to miejsce-symbol wspólnego trwania w piekle wojny, a także  symbol braterstwa mieszkańców, których łączy poczucie przynależności do wspólnoty. Ta niezwykła więź sprawdziła się w czasach próby, które nierzadko wymuszały na warszawiakach podejmowanie ryzykownych działań, mogących się skończyć tragicznie. Czego jednak nie robi się dla bliskich osób…
W galerii postaci książki znajdziemy zwyczajnych ludzi, którzy w obliczu zagrożenia okazali się jednostkami nieprzeciętnymi. Łączy ich chęć walki o życie swoje i innych mieszkańców stolicy. Administrator budynku, członek AK, aktywnie działa na rzecz ratowania Żydów – sporządza fałszywe dokumenty, nielegalnie melduje ludzi w mieszkaniu folksdojcza Jana Kowala. Jego syn Piotr cudem unika wywozu na przymusowe roboty do Niemiec, a potem walczy w powstaniu warszawskim pod pseudonimem Chaber. Powodzenie ucieczki z transportu zawdzięcza dozorcy sąsiedniego domu, mieszczącego się przy ul. Kruczej 47. Niezastąpiony pan Józiek jeszcze nieraz pomoże sąsiadom, będzie między innymi próbował ratować polsko-żydowskie małżeństw – Magdalenę i Szymona Kornblumów. Ci ostatni podejmą najważniejszą i najtrudniejszą decyzję w swoim życiu – aby ratować życie swojej córki, oddadzą ją dobrym ludziom, którzy pomogą ukryć jej żydowskie pochodzenie. Maria Parzyńska, która przed swoimi drzwiami znajdzie niezwykłe zawiniątko, powierzy je małżeństwu Ostanieckim od dawna bezskutecznie starającym się o potomka. Chyba tylko im wojna spełniła największe marzenie. Mecenasostwo Malczewscy przyjmują pod swój dach kolejnych ludzi, którym wojna zabrała domy. Nowymi mieszkańcami kamienicy stali się więc Wiesia Wołyńska z maleńką Anusią Towiańską, jak również Helena, żona poległego w walce syna Malczewskich, wraz z czteroletnim synem Bogusiem.
Koszmar wojny się kończy. Do normalności próbują wrócić przebywający na robotach przymusowych Piotr Towiański i Elżbieta Jaskólska, którzy, spotykając się przypadkiem na dworcu w Salzburgu, udają się we wspólną podróż, by odreagować koszmar wojny. Los chciał, by wkrótce wzięli ślub, a Piotr stał się ojcem dla syna Elżbiety, Pawła. Po wojnie dorasta przybrana córka Weroniki i Alfreda Ostanieckich. Dziewczyna podejmuje studia medyczne i pracuje w szpitalu jako lekarz ortopeda. Małżeństwo z Ludwikiem Bukowskim, zawarte raczej z rozsądku niż z miłości, od początku skazane na niepowodzenie, staje się dla Tosi ciężarem, zwłaszcza że młodych różnią poglądy polityczne. Ludwik wychowany w duchu socjalizmu, święcie wierzył w idee głoszone przez system. Kryzys w związku przechodził także Piotr, którego żona po operacji usunięcia narządów rodnych, przestała się interesować życiem seksualnym w ich małżeństwie. Pierwsza zdrada, której na wakacjach dopuścił się Piotr, pozbawiła go skrupułów, dlatego tak chętnie oddał się romansowi z młodą panią doktor. Spotkania i wspólne wyjazdy do Zakopanego zaowocowały poczęciem córki, jednakże przed jej urodzeniem kochanków poróżniły poglądy Piotra, członka PZPR. Tosia postanowiła rozwieźć się mężem i sama wychować nieślubne dziecko – małą Amelkę. Tymczasem do Marii Parzyńskiej zaczynają przychodzić listy ze Stanów od tajemniczej Maddy Raven. Czy kobieta o zagadkowym nazwisku ma coś wspólnego z Kruczą 46? O tym Maria dowie się się znacznie później, gdyż teraz odbieranie listów zza oceanu może być niebezpieczne.

Mieszkańcy Kruczej od dawna mieszkają już w nowych blokach. Po wyburzeniu kamienicy, otrzymali przydziały na mieszkania na Bielanach. Romans Tosi i Piotra miał jednak ciąg dalszy, a zakończył się ślubem i poczęciem drugiego dziecka Bartka. Piotr dokonuje rozliczeń swojego życia i zapisuje się do „Solidarności”. Przełomowy dla Polski rok 1989 stał się także ważnym momentem w życiu Tosi…
Książka jest doskonałą powtórką z lekcji historii, lekcją pełniejszą, bo wzbogaconą o biografie konkretnych ludzi żyjących w opisywanych czasach. Prześladowania Żydów, pierwsze naloty bombowe, ciężkie codzienne życie, walki powstańców i dramatyczna wywózka pokonanych do obozów pracy – to wszystko opowiedziane z perspektywy mieszkańców staje się cennym uzupełnieniem wiedzy o tamtych czasach. Kamienica … przypomina nie tylko okrutne czasy wojny, ale także najważniejsze momenty dziejowe historii współczesnej – werbowanie w szeregi partii, uleganie polityce propagandy, brutalnie tłumione przez władze strajki, ruch oporu, rodzenie się „Solidarności”. Książka stanowi ciekawy przekrój przez historię XX wieku.
Kamienica… opowieść o okrutnych czasach, które zniszczyły życie warszawiaków i zmuszały ich do dramatycznych wyborów. Czasy te, tak dalekie od normalności, wywracały do góry nogami wszystko, czym ci ludzi żyli do tej pory, pozbawiały złudzeń, nadziei, odbierały bliskich. Ale nie dla wszystkich były aż tak okrutne. Niektórym, jak chociażby państwu Ostanieckim, spełniło się największe marzenie życia o posiadaniu potomstwa. Przewrotność losu bywa zadziwiająca. Piekło wojny nie zwalniało mieszkańców Kruczej od obowiązku walki o życie i zachowania chociażby pozorów normalności. Dopóki było to możliwe, działały sklepy, rodziły się dzieci, ludzie chodzili do pracy, a codzienne życie umilały ukochane psy: Effi i Brylek. W ciągu kolejnych lat wojny mieszkańcy się wykruszali. Prześladowania Żydów, uliczne łapanki, spadające bomby, roboty przymusowe i różne formy inwigilacji znacznie uszczupliły liczbę lokatorów Kruczej 46. Niemalże każda z rodzin straciła przynajmniej jedną bliską osobę, jedynie dom przetrwał w prawie nienaruszonym stanie. Kamienica oparła się wojnie, jednakże nie oparła się nowemu porządkowi urbanistycznemu miasta. We wspomnieniach ocalałych mieszkańców pozostała jednak na zawsze. Do niej po latach będą wracać i wspominać dni swojej młodości.

piątek, 17 maja 2013

"Barwy pożądania" - Megan Hart


Książka została przekazana przez serwis 

Paige DeMarco, młoda rozwódka po przejściach, jest ambitną i niezależną kobietą, która spełnia się zawodowo w roli asystentki prezesa. Wychowana w biedzie i skrzywdzona przez męża postanowiła porzucić prowincję i rozpocząć nowe życie w dużym mieście. Wynajęcie dość ekskluzywnego mieszkania w bogatej okolicy Riverview Manor  i podjęcie pracy pozwoliło kobiecie poczuć się wyjątkowo. Paige, która całkowicie odcięła się od dawnego życia, jest szczęśliwa jako niezależna i świadoma swojej atrakcyjności kobieta, przed którą otwierają się nowe perspektywy. Jedna szalona noc spędzona z dawną znajomą w klubie przypomni jej jednak coś, co przed laty było dla niej całym światem. Dawna namiętność odżyje i zaprowadzi kobietę do łóżka z … byłym mężem, który przecież tak ją kiedyś zranił.

Wyzwolona i pewna siebie Paige potraktuje Austina instrumentalnie - spędzi z nim noc, by bez słowa zerwać z nim kontakt. Na horyzoncie pojawia się nowy obiekt pożądania – niezwykle pociągający Pan Tajemniczy, który na dobre zagości w myślach kobiety. Jednocześnie jej skrzynka na listy zaczyna się zapełniać niezwykłymi listami z instrukcją postępowania na każdy dzień. Paige wie, że przesyłki te trafiają do niej przypadkiem, a prawdziwym adresatem jest osoba mieszkająca pod numerem 114. Przed ich umieszczeniem w odpowiedniej skrzynce, kobieta z ciekawością czyta ich treść i zaczyna wciągać się w subtelną grę, postępując zgodnie ze wskazówkami. Pewnego dnia odkrywa, że adresatem tych niezwykłych listów jest Pan Tajemniczy, czyli Eryk. Świadomość, że on również wykonuje te wszystkie polecenia, coraz bardziej podniecają dziewczynę. Gdy w skrzynce pojawia się ostatni list, Page nie chce przerywać zabawy. Zatrzymuje wiadomość dla siebie i sama przejmuje rolę dominy, która organizuje życie przystojnemu lekarzowi. Wymyśla nowe zadania, czasem nieco perwersyjne, i obserwuje reakcje swojego sąsiada. Ta nowa rola zaczyna ją wciągać, jednak były mąż również nie pozwala o sobie zapomnieć.

Fabuła książki skupia się na życiu seksualnym i zawodowym Paige. Pojawiają się w niej także wątki rodzinne, stanowiące jednak tylko margines opowieści. Dotyczą one przede wszystkim matki i ojca Paige, a także jej przyrodniego rodzeństwa. Bolesne doświadczenie, które dotknie jej matkę, będzie impulsem do szczerej rozmowy z córką. Paige odkryje, że nie jest, jak dotąd sądziła, owocem miłosnej fascynacji matki, a swoją opinię o ojcu jako nieczułym uwodzicielu, który porzuca swoją ciężarną kochankę, będzie musiała zweryfikować.

Barwy pożądania to książka, jak na mój gust, zbyt płytka, no ale przecież trudno wymagać czegoś więcej od romansu. Zabrakło w niej rozwinięcia wątków rodzinnych, które zostały tylko zasygnalizowane, a odegrały przecież dość dużą rolę w życiu Paige. Treścią książki jest opis rozmaitych fascynacji głównej bohaterki  - fascynacji mężczyznami, seksem, nowymi doznaniami natury fizycznej i psychicznej, które serwuje sobie, wypełniając polecenia zawarte w tajemniczych listach, jak również wchodząc w zupełnie nową dla siebie rolę dominy. Skupienie się na tych właśnie wątkach skutkuje tym, że główna bohaterka może być postrzegana jako kobieta uzależniona od seksu, pochłonięta wyłącznie własnym życiem erotycznym, a przecież tak nie jest. Paige nie jest bezrefleksyjną hedonistką. To postać, która wzbudza pozytywne emocje ze względu na swoją osobowość. Przede wszystkim jest to dziewczyna, która nie przypomina typowej kobiety po przejściach, jest zaradna życiowo - ambitna, samodzielna, niezależna, a przy tym ciepła, serdeczna i na co dzień skromna. Wychowywana jedynie przez matkę musiała żyć w świadomości, że jest nieślubnym dzieckiem, a to na pewno utrudniało jej dorastanie. Ponadto ślub w zbyt młodym wieku, a potem wielkie rozczarowanie z pewnością mogły ją pogrążyć. Paige to jednak nie dotknęło. Wydaje się, że nieudane małżeństwo wzmocniło ją, a bieda, której zaznała w dzieciństwie, nauczyła ją szacunku dla pracy i odpowiedzialności za swoje życie. Paige, która kiedyś była, jak sama przyznaje, zbyt łatwa, teraz jest dojrzałą emocjonalnie, szanującą się kobietą. Jej seksualne fascynacje są wyrafinowaną grą, której celem nie jest jedynie fizyczne zaspokojenie. Na równi z nim Paige stawia doznania natury psychicznej, w których ogromną rolę odgrywają subtelność, piękno, niepewność, prowokacja. Wydaje się, że ta gra ma głębszy sens, mianowicie pomaga kobiecie w uświadomieniu sobie własnej wartości, która może ją ochronić przed kolejnym nieprzemyślanym i nieudanym związkiem. Seksualna gra z nieznajomym, która tak ją wciągnęła, pozwoliła jej również odkryć swoje prawdziwe potrzeby, jak również poznać przyczyny nieudanego małżeństwa. Dzięki niej Paige zrozumiała, czego naprawdę potrzebuje i z kim chce spędzić resztę życia.

Barwy pożądania z pewnością przypadną do gustu wielbicielom romansów i subtelnej erotyki. Ciekawa intryga, niedopowiedzenia i pozytywnie wykreowana postać głównej bohaterki  to główne zalety tej książki, które czynią z niej dość interesującą lekturę.




czwartek, 2 maja 2013

"Powrót do Poziomki" - Katarzyna Michalak



Powieść w ciepły i zarazem zabawny sposób opisująca zawikłane losy młodej kobiety Ewy. Mieszkająca w swoim skromnym, ale jakże uroczym domu, otoczona przepiękną przyrodą mama małej Julki nie może oddać się beztroskiej kontemplacji swojego ukochanego miejsca na ziemi. Jej życie bowiem wcale beztroskie nie jest. To, że skryła się przed zgiełkiem Warszawy w cichym zakątku, nie uchroniło jej przed licznymi kłopotami, których zresztą sporą część sama prowokuje. Roztrzepana kobieta nie przypomina  statecznej trzydziestolatki, jej zwariowane pomysły i zdolność do komplikowania sobie życia bardziej pasują do zakręconej nastolatki. Los sprawi jednak, że pewna nieplanowana podróż pozwoli jej dojrzeć i z dystansem spojrzeć na swoje dotychczasowe życie i znaleźć nowy cel.

Książka dostarcza czytelniczkom sporo zabawy, wzruszeń i zaskoczenia. Bywa, że małżeństwo i macierzyństwo wprowadzają, jak w przypadku Ewy, spory zamęt w życiu kobiety.  Stabilizacja życiowa nie pozwala zapomnieć o dawnej miłości, zwłaszcza gdy ta miłość jest przy niej na każde niemalże zawołanie, wyrzuty sumienia nie chronią przed robieniem głupstw, a prawdziwa przyjaźń nie zawsze gwarantuje lojalności. Nawet idealna niania skrywa pewne tajemnice, a „Ta Michalak” chyba naprawdę wróży z magicznej kuli, bo skąd wie, kiedy się zjawić i namieszać?

Powrót do Poziomki to nie tylko zabawna historia roztargnionej i mającej wrodzoną zdolność komplikowania sobie życia kobiety. To także powieść o marzeniach, o zawodowym spełnieniu, o skomplikowanych relacjach międzyludzkich i o tym, że macierzyństwo nie zamyka kobiecie drogi do realizacji swoich celów i marzeń. Odrobina dobrej woli i czasem konieczność sprawią, że znajdzie się czas na pracę, na macierzyństwo i szczyptę życiowego szaleństwa. Współczesna matka, jak pokazuje przykład Ewy, nie musi być zgnuśniałą, zamkniętą w czterech ścianach kobietą. Tylko od niej samej zależy, czy będzie się też realizować w innych dziedzinach życia.

Ważnym przesłaniem książki jest apoteoza domu jako przystani, w której można znaleźć ukojenie po burzliwych zawirowaniach. Dom, do którego wraca się z utęsknieniem nawet z najbardziej cudownych wakacji, zawsze pozostaje tym najcudowniejszym miejscem na ziemi. 


Bardzo dużą zaletą książki jest lekki i przyjemny w odbiorze styl pisarki. Kolejne strony przewraca się z zaskakującą szybkością i ciężko się od nich oderwać. Małym minusem powieści jest może nieco przesadzone wykreowanie głównej bohaterki na roztrzepaną i bezbronną kobiecinę, którą ciągle musi ratować płeć męska. Momentami zachowanie Ewy i jej gadanie od rzeczy było dla mnie zbyt irytujące, jednak ogólne wrażenie po przeczytaniu książki - pozytywne. Powieść jest  zdecydowanie godna polecenia wszystkim miłośnikom literatury kobiecej.

wtorek, 30 kwietnia 2013

"Jądro ciemności" - Joseph Conrad





Należące do klasyki literatury światowej opowiadania Josepha Conrada podejmuje problematykę podbojów kolonialnych w Afryce. Narrator książki, doświadczony marynarz Marlow, opowiada swoim kompanom o wyprawie w głąb Afryki. Urzeczony starymi mapami, na których sporo było wtedy jeszcze „białych plam”, postanowił osobiście poznać nieodkryte ziemie. W tym celu zaciągnął się do pracy w spółce handlowej w charakterze kapitana rzecznego parowca, który miał przemierzać rzekę Kongo. W czasie wędrówki uświadamia sobie, jak wielkim barbarzyństwem było wtargnięcie do Afryki europejskich kolonistów, dla których liczyła się tylko kość słoniowa. Dla niej zatracili człowieczeństwo, wyzbyli się wszelkich skrupułów i,wykorzystując swoją siłę, podporządkowali sobie tubylców. Marlow powoli zaczynał rozumieć słowa doktora, z którym rozmawiał przed podróżą: „Byłoby rzeczą zajmującą gdyby można dla celów naukowych śledzić tam, na miejscu, zmiany psychiczne zachodzące w jednostkach”. Zagłębiając się w kontynent Marlow widział wyeksploatowanych do granic możliwości, umierających Murzynów, którymi nikt się już nie interesował. Europejczyków wchłonął tutejszy świat z dziką przyrodą. Zatracili się do reszty w bezwzględnych podbojach, pozwalając, aby kierowały nimi dzikie instynkty.

Sporo uwagi poświęca autor postaci Kurtza – najlepszego, bo zdobywającego najwięcej kości słoniowej, agenta handlowego, który zaszył się w najdalszym zakątku kraju. Marlow chce do niego dotrzeć i poznać tę osobistość, o której w dole rzeki krążą legendy. Człowiek ten podobno został obdarzony niezwykłym talentem – jego niezwykły głos sprawia, że podziwiają go tłumy. Docierając do celu Marlow pozna prawdziwe oblicze tego człowieka, który zachłysnąwszy się pierwotną przyrodą, sam przeobraził się w bezwzględnego, wykorzystującego naiwność tubylców boga dziczy. Jego postać stanowi kwintesencję kolonializmu – brutalnej siły, która wkraczając w obcy świat, niszczy go fizycznie i psychicznie. Raport, który sporządził Kurtz dla Międzynarodowego Towarzystwa Dzikich Obyczajów, pokazuje prawdziwe oblicze tyrana: „Wytępić te wszystkie bestie!”. Okazało się więc, że kolonializm, który miał nieść cywilizację, w rzeczywistości degradował spokojne życie mieszkańców czarnego kontynentu. Oficjalne głoszone w Europie hasła niesienia postępu biednym krajom były tylko pustymi słowami – na miejscu dochodziło do prawdziwego barbarzyństwa.

Historia, którą opowiada Marlow, ma przejmujący wydźwięk. To opowieść o zatraceniu człowieczeństwa, o fałszu, o uleganiu żądzy zysku i sławy, o „zabawie w boga", wypaczeniu idei postępu. „Jądro ciemności” zawiera głębokie przesłanie moralne – prowokuje do myślenia o istocie człowieczeństwa i kryzysie humanitarnych wartości w obliczu nowych wyzwań.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

"Jędrek i inni" - Wiera Badalska


Jędrek i inni
Wiera Badalska
Nasza Księgarnia
Wydanie pierwsze (i  niestety jedyne)
Warszawa 1977

Dziś postanowiłam się pochwalić absolutną perełką, która od zeszłego roku znajduje się w mojej biblioteczce. To książeczka, na którą chorowałam od dzieciństwa, a którą udało mi się nabyć dopiero niedawno. Przygody rezolutnego Jędrka we fragmentach można było znaleźć w podręczniku do języka polskiego "Rośniemy razem". Pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków powinno kojarzyć.



Po każdym rozdziale autorka podręcznika zachęcała do zapoznania się z innymi przygodami Jędrka w książce "Jędrek i inni", niestety, jej zdobycie graniczyło wtedy z cudem. Nie było jej nawet w dostępnych mi bibliotekach. Dzisiaj tym bardziej jest ciężko, ale przy odrobinie szczęścia można na nią trafić na aukcjach Allegro, minusem jest to, że niestety książeczki bywają w opłakanym stanie, a poza tym polujących na nie jest sporo, toteż uch końcowa cena często przekracza 100 zł. Mnie udało się zdobyć całkiem przyzwoity egzemplarz :)

Tak wielkie zainteresowanie książeczką utwierdza mnie w przekonaniu, że nie tylko ja uległam w dzieciństwie jej czarowi. Przezabawne przygody Jędrka, jego rodziny i szkolnych przyjaciół nawet dziś po dwudziestu paru latach tak samo bawią i wzruszają. Narrator opowiadań, tytułowy Jędrek, to uczeń klasy drugiej, który ze swojej perspektywy relacjonuje przeróżne swoje przygody. Znajdziemy tutaj opowieści o szkole, o szkolnym przedstawieniu, o wyjazdach, narodzinach siostry, przygotowaniach do Bożego Narodzenia i Wielkanocy, a wszystko podane w przeuroczy i przezabawny sposób. Polecam wszystkim, którzy, tak jak ja, lubią czasem powspominać beztroskie dzieciństwo.

sobota, 20 kwietnia 2013

"Studnia bez dnia" - Katarzyna Enerlich




Dzień, w którym Marcelina podsłuchała schadzkę męża z kochanką, miał całkowicie odmienić jej życie. Odmienił, ale nie tak, jak byśmy się tego spodziewali. Nie było kłótni, wyrzutów, rozstania ani słodkiej zemsty, gdyż to los sam wymierzył karę Januszowi. Mężczyźnie nie udało się dotrzeć do domu, by uporządkować swoje życie. Nieprzytomny zmarł w szpitalu, w którym na przemian czuwały przy nim dwie kobiety – Marcelina i Natalia Anna. Ale to nie koniec przewrotnego losu - obie kobiety, jakby na złość Januszowi, połączyła niezwykła przyjaźń.
Marcelina dość szybko doszła do siebie po śmierci męża, wyzbyła się nienawiści, zobojętniała na zdradę, która ją dotknęła, gdyż przecież „(…) w obliczu śmierci pokornieją nie tylko ciała, ale i myśli. Nienawiść topnieje, staje się wygładzona i śliska. Łatwo jej wówczas wysunąć się z ludzkich rąk[1]”. Kobieta całkowicie zerwała ze wspomnieniami, nowe życie rozpoczęła od przeprowadzki do mieszkania w centrum miasta i pracy w budce oferującej pamiątki z Torunia. Wśród gipsowych piesków, żabek i flisaków spędzała letnie dni, obserwując grupy turystów. Z ciekawością słuchała opowieści przewodniczki Anny, która, jak się okazało, była jej sąsiadką i niebawem miała odegrać dużą rolę w jej nowym życiu. Los zatroszczył się o to, żeby kobieta nie miała czasu na rozmyślania. Ciągle dostawała nowe zajęcia: znajomy antykwariusz Wojtek podsyłał jej kolejne meble i obrazy do renowacji, a właściciel sklepiku z pamiątkami, toruński rzeźbiarz Tadeusz Zawiejski, zaoferował jej dodatkową pracę w swojej pracowni. Nie każda kobieta zdecydowałaby się na samotne przebywanie w wieczornych godzinach w nieco zapuszczonej pracowni rzeźbiarskiej, w której już wcześniej działy się dziwne rzeczy. Perspektywa samotnych wieczorów nie była jednak kusząca. Praca pozwalała zapomnieć o przeszłości, zdystansować się, a poza tym tylko dzięki niej mogła sobie pozwolić na wynajem mieszkania na Starym Mieście.
Ulica Podmurna, w której mieściła się pracownia, skrywała w sobie z pewnością sporo tajemnic, Marcelina nie mogła jednak przypuszczać, że zasłyszana z ust Anny legenda o dawnym kupcu Martinusie i jego drogocennym pierścieniu będzie miała związek z miejscem jej pracy i bezpośrednio dotknie ją samą. Czyżby gasnące światło, zapach ogórków i dziwna atmosfera w pracowni była sprawką ducha legendarnego kupca, który setki lat temu zamówił dla swojej kochanki niezwykły pierścień z rubinem z Gór Izerskich? Co kryje zapomniana średniowieczna studnia, do której wpadło zabytkowe dłuto Tadeusza? I czy klątwa grobów to tylko legenda?
Oryginalny pomysł na fabułę, a do tego sugestywne oddanie atmosfery toruńskich kamieniczek na Starym Mieście czynią z książki ciekawą propozycję dla czytelnika. Pełna spokoju, ale jednocześnie obfitująca w zaskakujące wydarzenia lektura dostarcza różnorodnych przeżyć. Z łatwością można się utożsamić z główną bohaterką, której zazdrościmy odwagi, silnego charakteru, zaradności życiowej i wspaniałomyślności. Podczas lektury miałam wrażenie, że razem z bohaterką przemierzam wąskie uliczki, oglądam historyczne zabudowania, słyszę gwar turystów kupujących pamiątki, miałam też ochotę dołączyć do jednej z grup zwiedzających, aby z ust przewodniczki Anny usłyszeć więcej ciekawych opowieści i legend o Toruniu.





[1] K. Enerlich, Studnia bez dnia, s. 219.

piątek, 19 kwietnia 2013

"Ocal mnie" - Lisa Scottoline



Wzruszająca opowieść o niezwykłej matce, której w jednym momencie posypało się całe życie. Dziewięcioletnia córka z powodu szpecącego znamienia na policzku była źle traktowana przez rówieśników. Wydawało się, że przeprowadzka do spokojnej miejscowości w Pensylwanii przyniesie rodzinie upragniony spokój. Nowa szkoła dla małej Melly okazała się jednak miejscem równie nieprzyjaznym co wcześniejsze placówki. Rose postanawia wziąć sprawy w swoje ręce – zgłasza się na ochotnika do opieki nad uczniami w szkolnej stołówce, by mieć oko na córkę i jej koleżanki. Któregoś dnia w szkole zdarzy się nieszczęśliwy wypadek, który zamieni życie Rose w prawdziwy koszmar. Kobieta będzie musiała podjąć trudną decyzję: Kogo ratować najpierw – dwie dziewczynki, które są blisko niej czy córkę, która zamknęła się w toalecie? Rose wybrała pierwsze rozwiązanie – naraziła córkę, by najpierw ratować inne dzieci, ale i tak wkrótce usłyszała zarzut pozostawienia dziewczynek w płonącym budynku bez opieki. Tak zaczął się koszmar, który po paru dniach zamienił się w prawdziwe piekło: oskarżenia, wytykanie palcami, wszędobylskie media i wścibska dziennikarka próbująca robić karierę na cudzym nieszczęściu, a do tego niechlubna sprawa z przeszłości.

Rose rezygnuje z pomocy prawników, którzy niemal zmuszają ją do wniesienia oskarżenia przeciwko władzom szkoły, które nie zadbały o bezpieczeństwo uczniów. Kobieta czuje, że pożar w szkole był zaplanowany, a dyrektor szkoły nie jest niczemu winien, rozpaczliwie szuka więc wszelkich śladów mających przybliżyć ją do rozwiązania zagadki. Sprawy się komplikują, pojawiają się nowe wątki i błędne interpretacje. Okazuje się, że pożar ma związek z innymi zatuszowanymi przestępstwami w miasteczku. Gonitwa staje się bardzo niebezpieczna. Czy warto się narażać i szukać sprawców, gdy w domu czekają dzieci? Z drugiej strony poddanie się może skutkować kolejnymi ofiarami…

„Ocal mnie” to porywająca powieść, którą wciąga czytelnika w życie głównej bohaterki i pozwala towarzyszyć jej w najtrudniejszych momentach jej życia. W miarę spokojny początek książki przeradza się w szaleńczą i niebezpieczną gonitwę, którą Rose musi wygrać, by uwolnić się od niedorzecznych zarzutów. Po kilku dniach sprawa okaże się częścią mrocznej przeszłości najbardziej wpływowych osób w lokalnej społeczności, tylko czy warto z nimi zadzierać? Jednak w podejrzanych okolicznościach ciągle giną kolejni ludzie, czy można więc pozwolić, by ofiar było więcej?

Powieść Lisy Scottoline uświadamia, jak w jednej sekundzie ustabilizowane życie w jednej chwili może się wywrócić do góry nogami. Człowiek nigdzie nie może czuć się bezpiecznie, gdyż wszędzie, nawet w najcichszym i spokojniejszym miejscu na ziemi, panoszy się zło, a człowiek zupełnie przypadkiem może zostać wciągnięty w niebezpieczną grę. Po lekturze tej powieści człowiek zaczyna doceniać szarą, w miarę spokojną codzienność, która czasami tak nam doskwiera. 

niedziela, 14 kwietnia 2013

"Rupieciarnia na końcu świata" - Agata Mańczyk




Przeprowadzka ze stolicy do niewielkiego, nudnego Tomaszowa gdzieś na wschodzie kraju jest dla dorastającej dziewczyny prawdziwą życiową porażką. Kina, teatry, kluby, galerie, no i przede wszystkim starzy przyjaciele niemalże z dnia na dzień mają zniknąć z jej życia. Cóż jednak ma do gadania główna bohaterka książki, Maryla, której rodzice błyskawicznie się rozwiedli, sprzedali mieszkanie i postanowili, że córka zamieszka z matką? W całej tej stresującej sytuacji dziewczyna widzi jednak jasną stronę – w końcu będzie miała okazję poznać swoją babcię, o której jakoś nigdy w domu nie rozmawiano. Pełna obaw i nadziei dziewczyna wkroczy w progi nowego domu i … trafi w sam środek jaskini lwa, a raczej dwóch lwic.

Dom rodzinny matki okaże się ziejącym pustką, zimnem i nienawiścią miejscem, w którym życie jest nie do zniesienia. Co w takim razie robić na tym tytułowym „końcu świata”? Jak sobie poradzić z tęsknotą za warszawskimi przyjaciółmi?  Jak przekonać do siebie nowych szkolnych znajomych? I jak przetrwać w tym okropnym domu, w którym każdy patrzy na siebie wilkiem?

Początkowo tylko nadzieja na obiecaną przeprowadzkę do Lublina trzyma dziewczynę przy życiu, jednak w miarę upływu czasu Tomaszów staje się dla Maryli miejscem intrygującym, w którym w dodatku ma wiele do zrobienia. Dziewczyna czuje, że miasto, w którym wszyscy o wszystkim wiedzą, skrywa przed nią tajemnicę. Rodzina matki coś ukrywa, dziewczyna szuka więc kolejnych wskazówek do rozwiązania zagadek mrocznej przeszłości. Pudełko ze „skarbami” matki, pamiątki odnalezione w „Rupieciarni”, dom babki z wszystkimi ukrytymi w nim śladami przeszłości, dziwny nagrobek na cmentarzu, tajemnicze paczki odbierane tuż przed zamknięciem poczty i wyjazdy babki do pobliskiej miejscowości – to wszystko bystra nastolatka musi połączyć w logiczną całość. Po nitce do kłębka, choć często błędnie interpretując fakty, dziewczyna trafi w końcu do celu, który zaskoczy ją bardziej, niż się tego spodziewała.

Książka jest ciekawą opowieścią o rodzinnych tajemnicach, trudach adaptacji w nowym środowisku, dorastaniu, miłości, nienawiści i winie, które determinują życie bohaterek. Autorce w znakomity sposób udało się ukazać typową mentalność mieszkańców małych miejscowości, w których anonimowość w ogóle nie ma szans bytu i w których każdy pierze własne brudy w swoim domu.

„Rupieciarnia na końcu świata” to także opowieść o dorastaniu, kształtowaniu postaw młodego pokolenia. Powieść pokazuje również, jak zmiana otoczenia i nowe okoliczności ujawniają uśpione instynkty człowieka. Przeprowadzka do Tomaszowa wiele zmienia w życiu Maryli, jej matki, jak również innych członków jej rodziny. Maryla przekonuje się, że jest zdolna do zrobienia czegoś, co w Warszawie nie przyszłoby jej do głowy: szpera w cudzych rzeczach, kłamie, bezceremonialnie odnosi się do nauczycieli, intryguje. Okazuje się, że człowiek poznaje siebie przez całe życie.

Powieść przypadnie go gustu głównie nastolatkom, gdyż ma formę pamiętnika pisanego z perspektywy szesnastoletniej dziewczyny. Jej przeżycia i naiwne myślenie może nużyć i śmieszyć starszą czytelniczkę, jednak sama historia jest dosyć ciekawa, więc myślę, że książka znajdzie zwolenników wśród kobiet w każdym wieku. Zresztą może warto sobie przypomnieć swój sposób postrzegania świata sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat?

Książka jest dosyć ciekawa i intrygująca, jednak ma też parę niedociągnięć, choćby w formie umieszczenia w niej zbyt niewiarygodnych zdarzeń. Nie sądzę, żeby nawet najbardziej wredna babcia powiedziała do głodnej wnuczki, która w dodatku nic jej w życiu złego nie zrobiła, że obiad nie jest dla niej. Podobnie jest z inną sceną: Na lekcji sztuki nauczycielka zaintrygowana nową uczennicą i jej pierścionkiem snuje wspomnienia z czasów swojej młodości. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wspomnienia te dotyczą głównie osobistych przeżyć matki owej uczennicy, z którą kiedyś przyjaźniła się nauczycielka. Nie wspomnę już o tym, że przecież przyjazd Maryli i jej matki wywołał w społeczności lokalnej spore poruszenie w związku z dawną historią, opowiadanie więc przy uczniach o jej przeszłości – nieszczęśliwym życiu, pierścionku wywołującym w niej bolesne wspomnienia, jest co najmniej nie na miejscu i aż dziwne, że nie skutkowało w książce jakimiś nieprzyjemnościami.

Wspomniałam o dwóch wydarzeniach, które nie powinny się znaleźć w tej książce. Pewnie wyszperałabym więcej podobnych zgrzytów, które obniżają wartość książki i wiarygodność opowiedzianej historii, ale mimo wszystko książkę polecam, głównie nastolatkom.

środa, 10 kwietnia 2013

"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" - Michał Witkowski




Humorystycznie napisana opowieść o człowieku, który w zaskakującym tempie zdobywa majątek w końcu lat PRL-u i w nowej rzeczywistości po przełomie 1989 r. Niezwykle przedsiębiorczy mężczyzna, który z mlekiem matki wyssał zdolność do oszczędzania, kombinuje na wszelkie sposoby, żeby zdobyć upragniony majątek. W latach 80. pomagają mu w tym wrodzony spryt i liczne znajomości, dzięki którym za łapówki może załatwić niemal wszystko. W nowej rzeczywistości o kokosy już trudniej, ale za to też można kombinować. Wie, że ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka, więc poluje na wszelkie cenowe okazje i gratisy. Ma ogromną obsesję na punkcie oszczędzania, nie może się pogodzić z tym, że licznik do pomiaru wody tak szybko się kręci, szuka więc każdej okazji, żeby zdobyć darmowe środki do życia w formie chociażby papieru toaletowego czy mydełka podkradzionego z miejsc publicznych.

Jego kariera rozpoczęła się od zorganizowania przyczepy do sprzedaży zapiekanek, których zapewne nikt nie wziąłby do ust, gdyby wiedział, jak i z czego są zrobione. Prawdziwe kokosy Hubertowi, zwanemu w środowisku Barbarą Radziwiłłówną, przyniosła jednak działalność lombardu „Bastion”, który prowadził wraz z dwoma ukraińskimi chłopakami „zgodzonymi” do egzekwowania należności od klientów. Na zajętym od niewypłacalnego studenta komputerze nasz bohater spisuje swoje barwne życie: prowadzenie interesów, załatwianie lewych materiałów do budowę domu, gromadzenie niezwykłych „okazów” w lombardzie, wreszcie trudności rynkowe w latach 90. Wszelką swą działalność uświęcał pan Hubert niezwykłą pobożnością. Obrazowi Matki Boskiej wiszącej przy łóżku powierzał swoje interesy, aż któregoś dnia doświadczył cudu: oto z obrazu tego zstąpiła Maryja i poleciła mu odbyć pielgrzymkę do Lichenia.

Hubert nie przypuszczał, że ta podróż odmieni jego życie. Do świętego miejsca wybrał się swoim maluchem, jednak nieszczęśliwy wypadek zmusił do do kontynuowania drogi pieszo. W deszczową noc będzie go prowadzić, niczym Gwiazda Betlejemska, kometa zwiastująca rychły koniec świata. Po drodze, jak Szekspirowski Makbet spotka trzy „czarownice”, natknie się na głaz przypominający pomnik pogańskiego bożka Peruna, wreszcie dotrze do legendarnych ziem Polan. W międzyczasie zobaczy przydrożną kapliczkę z figurką Matki Boskiej, którą nieopacznie uszkodzi i weźmie ze sobą do naprawy, potarguje się z nią i, podążając śladem komety, trafi do przydrożnego baru „Goplana”. Tam na strudzonego i przemokniętego pielgrzyma czeka ratunek – niespełna umysłu kobieta zaproponuje mu nocleg. I tu zacznie się niezwykle groteskowa i pełna niespodziewanych zwrotów akcji scena, która być może na zawsze odmieni życie bohatera.

„Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej” to bardzo ciekawa pod względem językowym kompozycja. Mieszanina różnorakich stylów: gawędy szlacheckiej, gwary śląskiej i kaszubskiej, slangu z półświatka, cytatów z literatury romantycznej i pozytywistycznej daje smaczną językowo opowieść. Cechą stylu autora jest niezwykła łatwość łączenia różnorakich, na pierwszy rzut oka odległych od siebie motywów, często te rozmaite skojarzenia są ze sobą połączone w humorystyczny sposób:

„Nagle patrzę: wzgórek, a na nim głaz ociosany spogląda na cztery strony świata, chyba na chwałę Peruna. W świetle księżyca, w skośnie padającym śniegu. Z politowaniem pomyślałem o ludku tym ciemnym, ziemie te zamieszkującym, który cześć piorunom i skałom wciąż jeszcze oddaje. Światowid to był, bożek dobry, spoglądający na cztery strony świata. A pod nim jedzenie w miseczce. E, kulki jarzębiny czerwonej, głogu korale i jakieściś grzyby. A powiedz ty mi, w którą stronę to będzie na Licheń? Ej, ty, świątek! Na cztery strony się patrzysz, a w górę byś się lepiej popatrzył. Krajobrazy polskie podziwiasz, a nawet nie wiesz, że z góry już niebawem przyjdzie zagłada. Na Licheń to ja nie wiem kędy. Ja drogę na Sobótkę mogę wskazać, na Kupałę, na Ładę, na Koladę, na uroczysko. Na Licheń nie mnie pytaj, kędy. […] Czy mi się zdawało? Czy to już głaz, słup ledwo pradawną ręką ociosany, kamień łupany gęby dostał i do mnie gada? Próbowałem się go wypytać, gdzie jestem, ale tylko pomruczał coś o polach czy że „w Polan krainie”, niewyraźnie już się – jeśli tak rzec mogę o słupie – wyjęzyczał.” 
Powieść bardzo przypadła mi do gustu. Jest ona bardzo ciekawą i ujętą w oryginalną formę opowieścią o cwanym dorobkiewiczu mającym niezwykłą zdolność ustawienia się w życiu w każdych warunkach społeczno-gospodarczych. To także ciekawy portret człowieka o dziwacznej osobowości, którą w równym stopniu kształtują pieniądz, przemoc, religijność i tandetne błyskotki. Ta bardzo ciekawa mieszanina znacząco wpływa na charakter głównego bohatera – prostaka potrafiącego czasami błysnąć wiedzą („oksymoron… na przykład… o! smaczny… smaczny wrzód”), a przede wszystkim jakże sprytnie radzącego sobie w każdej rzeczywistości!

sobota, 30 marca 2013

"Kobiety z Czerwonych Bagien" - Grażyna Jeromin-Gałuszka



Czerwone Bagna to miejsce szczególne. Zamieszkują je kobiety zwane przez niektórych wiedźmami. Dlaczego? Otóż skłonność do wygadywania niestworzonych historii, wrodzony upór i bijatyki z synami sąsiadów zrobiły swoje, a poza tym na pewno wielu zastanawiał fakt, że w ich domu mężczyźni nigdy nie zagrzali miejsca. Czyżby jego mieszkanki rzucały na nich urok, czy może jednak nieszczęśliwy zbieg wypadków kazał im odchodzić, czasem wprost do wieczności?

Mimo braku męskiego ramienia kobiety Czerwonych Bagien radzą sobie w każdych warunkach: w czasie wojny, by nie zginąć z głodu, uprawiają ziemię; po wojnie jedna z nich przemierza na rowerze z maleńkim dzieckiem kilkanaście kilometrów dziennie, by zarobić parę groszy w bibliotece; inne wypłoszą intruzów, udając wariatki, a poza tym w piwnicy schowany jest na wszelki wypadek karabin maszynowy, który jeszcze w czasie wojny przyniosła spod lasu Amelia.

W życiu mieszkanek legendarnego domu główną rolę grają wielkie namiętności. Założycielka klanu, wdowa Julianna, nie oprze się wielkiej miłości do żonatego dziedzica, będzie dla niego wietrzyć dom i krochmalić serwetki, by godnie przyjąć pana z wyższych sfer. „Oblubieniec” Rozalii dosłownie spadnie jej z nieba, a jego wyczyn powtórzy wiele lat później Oskar, wielka miłość Mimi. Pasja krawiecka Gabrieli zaprowadzi ją wprost do stoiska z dżinsami, za którym czekał będzie na nią jej przyszły mąż. Jej córka natomiast nieświadomie wpadnie w ramiona znienawidzonego w dzieciństwie Parszywego Ogryzka.

Takich historii, w których przypadek grał główną rolę, było znacznie więcej, dzieją się też obecnie. Jak w takim razie kobiety radzą sobie z tak poplątanym życiem? Ich bronią jest przekazywany z pokolenia na pokolenie silny charakter, który pozwolił im przetrwać najgorsze. Dziewczyny umiały znaleźć złoty środek i dzięki temu ze spokojem przyjmowały dobro i zło. Stworzyły też w swoim domu, który widział różne cuda, niezwykle ciepłe miejsce. Kornelia, która parę lat wcześniej postanowiła odciąć się od Czerwonych Bagien, wróciła do nich, by leczyć rany. Początkowo dziewczyna zarzucała matce, ciotkom i prababce bagatelizowanie wszystkiego i niepoważne traktowanie istotnych spraw, wkrótce jednak przekonała się, że jej krewne w inny niż ona sposób przeżywają swój ból. Dla nich lekiem na zło był dystans do świata i kojący śmiech przez łzy.

Czerwone Bagna to przestrzeń mityczna, która, mimo że nie oferuje swoim mieszkańcom sielskiego życia, zasługuje na miano arkadii. Jest to miejsce, w którym żyje się intensywnie, czerpiąc z życia garściami, podziwiając przyrodę, chłonąc energię kosmosu i postępując zgodnie z tym, co dyktuje serce. Zapewniam, że Bagna mają niezwykłą moc – wciągają, jak niegdyś wciągnęły parę kochanków, a po latach karetę z żoną i kochanką dziedzica. Myślę, że warto tę arkadię odwiedzić, a jej reklamą niech będzie fragment:
„W tym miejscu rzeczy możliwe dzieją się na przemian z niemożliwymi, tak że czasem nie wiadomo, czy coś zdarzyło się naprawdę, czy tylko komuś się wymyśliło albo wyśniło. Niesamowite, piękne, cudowne, a czasem zupełnie niedorzeczne miejsce. I tacy sami są tam ludzie, a konkretnie kobiety. Anioły o pięknych duszach, chociaż ze skłonnościami do diabelskich zachowań, do szaleństw, od prawie stu lat, prawie jak ta pierwsza, dozgonnie wierne jednej miłości.” 

piątek, 29 marca 2013

"Pociąg do życia wiecznego" - Jerzy Pilch



Książka jest zbiorem felietonów, które ukazywały się w latach 2002-2006 w „Polityce” i od czerwca 2006 w „Dzienniku”. Jest to swoiste kompendium wiedzy o mentalności Polaków przełomu wieków. Książka nie ogranicza się do analizy pewnych zdarzeń, o których było głośno w mediach. Autor umieszcza w niej także obserwacje codziennego życia Polaków, w tym także własnej rodziny i siebie. Z ironią odsłania paradoksy ludzkiego istnienia w sferze społecznej, obyczajowej, religijnej, politycznej i w sferze kultury. Demaskuje bezsens pewnych działań, jak choćby próby rozprawienia się z rzeczywistością PRL-u za pomocą opublikowania listy nazwisk domniemanych ubeków, czy też podrzucenia 41 tys. zł bezdomnej kobiecinie, które zamiast pomóc, wprowadziły zamęt w jej życiu.

Pisarz przygląda się zmianom, które nastąpiły na przełomie XX i XXI wieku. Zauważa, że niektórzy ludzie, zwłaszcza starzy są bardzo przywiązani do swoich małych ojczyzn, a zniknięcie bariery granic nie skłoniło ich do poznawania nowych miejsc. Łatwiej jest, jak się okazuje, wielokrotnie zmienić przynależność danego skrawka ziemi do różnych państw niż zmusić babcię do podróży:
„Przez całe swoje blisko dziewięćdziesięcioletnie życie moja babka nie ruszała się z miejsca, nigdy nie była w Warszawie. Ale zarazem, nie ruszając się z miejsca, mieszkała kolejno w kilku europejskich krajach. Dzieciństwo spędziła w CK Austro-Węgrzech, potem mieszkała w Polsce, potem, dwukrotnie chyba, w Czechach. [Taki to bowiem był ciekawy rejon, granice latały jak Duch Święty, kędy chciały, człowiek kładł się w Polsce, budził w Czechach (…)]Potem znów przyszła Polska (…) Potem babka moja mieszkała przez pięć lat w Trzeciej Rzeszy, w Wielkich Niemczech (…).”
Jednak tylko nieliczni ludzie starej daty pozostali tak wierni swoim zasadom. Ewolucja obyczajowa zaszła nawet u urozmaicających miejską przestrzeń kloszardów. Z początkowego „kierowniku” czy „szefie” przeszli do kulturalnego „szanowny panie”, wzrosło też u nich poczucie godności – czekać pod blokiem na obiecany datek już nie będą.

Przeróżne paradoksy życia zaobserwować można na każdym kroku. Pilch jako bystry obserwator potrafi je wychwycić i odpowiednio skomentować, zachęcając czytelnika do własnych tego typu odkryć. Szczególną rolę odgrywają w zbiorze eseje dotyczące życia politycznego i religijnego. Autor przygląda się fenomenowi popularności Leppera, Giertycha czy ojca Rydzyka, komentuje poczynania prezydenta Klausa i śp. prezydenta Kaczyńskiego, wrogów związków homoseksualnych:
„Ale widok pary władców szczycących się tym, że zakazali; dumnych z tego, że zakazali; rywalizujących ze sobą, który lepiej zakazał? Czy to jeszcze jest komedia, czy już horror?”
Teksty Pilcha z przenikliwością i humorem rejestrują rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Dystans i ironia w opisywaniu zdarzeń, które są znakami naszych czasów, sprawiają, że lektura tych felietonów jest wyjątkowo przyjemna i pouczająca. 

środa, 27 marca 2013

"Kobieca intuicja" - Dominika Stec



Dawno nie czytałam czegoś tak okropnego. Miałam ochotę na lekką i przyjemną lekturę i na nieszczęście wpadła mi w ręce właśnie „Kobieca intuicja”. Wiedziałam, że jest ona rodzajem czytadełka, więc niczego ambitniejszego w niej nie szukałam, ale to, co zastałam w środku, przekroczyło wszelkie granice dobrego smaku. Rozumiem, że książka miała być lekką, pełną humoru historyjką, jednak oparcie całej fabuły na rzekomo śmiesznych zdarzeniach jest, według mnie, żenującym zabiegiem. Gdyby one rzeczywiście były zabawne, byłoby super, ale niestety przypominają one jakiś zupełnie nieudany skecz kabaretowy. Totalnie głupawe zachowanie głównej bohaterki bardzo się gryzie z jej rzekomym polonistycznym wykształceniem. I nie przekonuje mnie myśl, że do takich poczynań skłoniła bohaterkę wielka miłość. Przecież ta kobieta nie ma piętnastu lat, a poza tym podobno ukończyła studia wyższe i uczy w szkole, a to chyba obliguje do trzymania jakiegoś poziomu.

Ale przejdźmy do rzeczy. Po tajemniczym zniknięciu ukochanego główna bohaterka Dominika wędruje szlakiem byłych kobiet swojego Pedra. Podstępem udaje się do gabinetu dentystycznego jego byłej żony i żąda informacji od Bogu ducha winnej kobiety o miejscu pobytu jej byłego. Gdy nie osiąga celu, wyjmuje „broń wielkiego kalibru”, mianowicie wiertło dentystyczne, z pomocą którego zamierza zniszczyć bardzo drogie futro pani stomatolog. Ale na tym nie koniec, w rozmowie z tą kobietą bohaterka po prostu przechodzi samą siebie. Dominika umawia się z panią doktor na wizytę, ale na fotelu wyznaje, że właściwie zęby ma zdrowe, a powód je obecności w gabinecie jest inny. Przychodzi mianowicie z bólem serca po śmierci siostry, która właśnie zmarła, dlatego też musi koniecznie odnaleźć jej kochanka, którym był były mąż dentystki. Sprawa jest ważna, gdyż dotyczy ostatniej woli zmarłej, która zażyczyła sobie od swojego lubego określonych modlitw nad swoim grobem. Dawno nie czytałam czegoś tak żałosnego. Momentami miałam wrażenie, że słucham rozmów wyjątkowo głupiutkich dorastających nastolatek, a nie dorosłych kobiet. Myślę, że nawet nastolatki mają jednak więcej oleju w głowie i nie zniżyłyby się do takiego poziomu. Żałosne są także sceny pościgu tajemniczej Żyrafy, jak również obezwładnienie napastnika za pomocą pilnika do paznokci. Wszystkich tych czynności dokonuje główna bohaterka w towarzystwie najlepszej przyjaciółki Gośki. Gdy ta doznaje uszczerbku na zdrowiu, dalsze poszukiwania Dominika musi prowadzić już sama. Trafia do przedszkola, gdzie w nieudolny sposób udaje pracownicę urzędu miejskiego przysłaną właśnie do pani przedszkolanki Agnieszki Rudzkiej w sprawie ”polepszenia warunków bytu wychowawczyń przedszkolnych”. Oczywiście wychowawczyni nie zauważa nieudolnej gry aktorskiej przybyłej kobiety i  wierzy, że została losowo wybrana spośród wielu innych koleżanek po fachu, a w parę minut daje się naciągnąć na osobiste zwierzenia, których tematem jest, jakżeby inaczej, tajemniczy Pedro. Przy okazji wspomina nazwisko innej kobiety skrzywdzonej przez niego i zupełnie nie orientuje się, że jej rozmówczyni podstępnie podłapała nowy wątek w sprawie i udaje znajomą tejże kobiety. Tym sposobem obie znajdują się u Iwonki Solskiej, która również okazuje się osobą bardzo „błyskotliwą” i daje sobie wmówić, że w czasach młodzieńczych były razem z Dominiką na kolonii.

Próżno szukać końca podobnie żałosnych scen. Fabuła dopiero się rozkręca, by pokazać kolejne żenujące postacie i zdarzenia. Jest więc cierpiący na zanik pamięci dziadek, który chce „mataczyć” zająca, są skaczące po domu fajerwerki, jest Zenuś, który miał ocaleć, ale skończył na patelni, jest świąteczne poszukiwanie żywego karpia u byłych mężczyzn Dominiki, są malowane pisanki na wigilię, wreszcie groteskowy sylwester w starym dworku z Białą Damą i Sarmatą, który okazał się lesbijką.

Tajemnica Pedra się wyjaśnia, ale rodzi się pytanie, czy trzeba było skonstruować tak żałosną szopkę z tak mało inteligentnymi bohaterkami w roli głównej, żeby opowiedzieć ciekawą historię pewnej miłości? Wiem, że książka z założenia miała być lekką opowieścią, jednak autorka chyba trochę się zagalopowała, bo książka wcale śmieszna nie jest. Ciągle coś tu zgrzyta, ciągle dzieją się tak żałosne sceny, że aż momentami było mi wstyd, że czytam taką książkę, bo nawet od tego typu powieści zawsze wymagam jakiegoś poziomu. „Kobieca intuicja” to kpina z czytelnika, niestety. Dotrwałam do końca tylko dlatego, że z zasady zawsze kończę to, co zaczynam czytać. Czasami jednak warto się oprzeć pokusie przeczytania czegoś lekkiego.

niedziela, 24 marca 2013

"W poszukiwaniu straconego czasu. W stronę Swanna" - Marcel Proust



Pierwszy tom powieści „W poszukiwaniu straconego czasu” nosi tytuł „W stronę Swanna” . Książka nie jest łatwa w odbiorze, wymaga odpowiedniego nastawienia i samozaparcia, gdyż istnieje ryzyko, że zostanie przez czytelnika odrzucona po lekturze kilkunastu pierwszych stron. Warto się jednak przełamać i dać szansę powieści, która oferuje coś innego niż książki, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ważniejsze niż łańcuch zdarzeń są w niej przeżycia bohatera, jak również rozważania na temat czasu i przestrzeni. Bohater przypomina sobie miejsca, ludzi, sytuacje, które w czasach dzieciństwa wywoływały w nim ulotne, ale bardzo silne wrażenia. Po latach smak magdalenki zanurzony w herbacie przywołuje wspomnienia tamtych dni, które tak intensywnie wówczas przeżywał.


Magdalenka (źródło: Wikipedia)

Pierwszy rozdział opisuje pobyt narratora i jego rodziców u dziadków w malowniczym Combray. Jest to swoista podróż w czasie do beztroskich chwil spędzonych  na prowincji. Zwykła miejscowość za sprawą niezwykłych doznań bohatera, który przeżywał w niej pierwsze wieczorne rozstania z matką, pierwszy kontakt z literaturą, pierwszą fascynację płcią przeciwną, staje się przestrzenią mityczną, do której po latach wraca się z sentymentem.


Illiers-Combray – miejscowość i gmina we Francji, w Regionie Centralnym, w departamencie Eure-et-LoirMiasteczko początkowo nazywało się Illiers; jako że uznawane jest za pierwowzór proustowskiego Combray, dodano ten człon do nazwy.(źródło: Wikipedia)

Drugi rozdział opisuje historię miłości poznanego już w rozdziale pierwszym pana Swanna. Miłość niezwykła, gdyż jej obiektem stała się początkowo zupełnie obojętna bohaterowi bywalczyni paryskich salonów, Odeta. To dla niej wytrawny miłośnik sztuki zrezygnował z wizyt u światowych ludzi i został stałym bywalcem salonu mieszczańskiego Verdurinów. Pokornie znosił wszelkie niemieszczące się w jego kodeksie moralnym zachowania gospodarzy i ich gości, by tylko spędzać z Odetą jak najwięcej czasu. Zaślepiony miłością nie dopuszczał do siebie myśli, że jest kolejnym z klientów paryskiej kokoty, że jest ona jego utrzymanką. Od kiedy zauważył podobieństwo kobiety do postaci Zefory z fresku w kaplicy Sykstyńskiej, stała się ona dla niego istotą niemal niebiańską, nie mógł bez niej funkcjonować, znosił każdy jej kaprys, pozwalał się upokarzać. Nie dał wiary anonimowi, który odsłaniał prawdziwe oblicze Odety jako kobiety lekkich obyczajów, mającej bogatą przeszłość zarówno w kontaktach z mężczyznami i kobietami, jak również flirtującą obecnie za plecami Swanna. Rozdział ten jest głębokim studium psychiki zakochanego bez pamięci mężczyzny, którego zachowanie momentami zakrawa o śmieszność. Zaślepienie bohatera nie pozwala mu się zorientować, jak bardzo się poniża, pozwalając kobiecie sobą manipulować.

Rozdział trzeci powieści jest opisem spotkań młodego narratora z Gilbertą, córką Swannów. Wspólne zabawy na Polach Elizejskich mają dla niego wymiar duchowy, stają się jedyną i najważniejszą przyjemnością bohatera. Dostrzegamy tutaj niezwykłe podobieństwo przeżyć narratora z przeżyciami zakochanego Swanna. Dla obu mężczyzn wszystko, co otacza ukochaną kobietę jest godne największej czci, wszystko toczy się wokół niej i dla niej.

Drobiazgowość opisów, przesadna uczuciowość narratora, jak również w rozdziale drugim dochodząca do granic obłędu miłość Swanna wielu czytelników może drażnić. Szczególnie opis uczuć bohaterów do ukochanych kobiet może w dzisiejszych czasach wydawać się śmieszny. Tak drobiazgowe opisy wszelakich wzruszeń i absurdalnych nieraz myśli i działań mogą bawić, ale jednocześnie przywołać u czytelnika obraz podobnych wspomnień. Jeśli pamięta swoje pierwsze zakochanie, z pewnością przyzna, że uczucia, czyny i myśli, które mu wtedy towarzyszyły, były często zabawne. Każda myśl, każde miejsce i zdarzenie jest inaczej interpretowane w różnych momentach życia. I choć czasami może ze wstydem przyznajemy sami przed sobą, że kiedyś zachowywaliśmy się kiedyś niedorzecznie, to przecież w tamtym czasie takie zachowanie było dla nas naturalnym i jedynym możliwym.

„W poszukiwaniu straconego czasu” dostarcza wielu przeżyć estetycznych i intelektualnych, wymaga jednak osobistego zaangażowania i wysiłku. Myślę jednak, że warto go podjąć. 

środa, 20 marca 2013

"Czerwony rower" - Antonina Kozłowska


Podróż do czasów młodości, pierwszych przyjaźni, miłości, przygód, muzycznych fascynacji. Historia czterech dziewczyn została opowiedziana z dwóch perspektyw: z perspektywy nastolatek i dojrzałych już kobiet, które na nowo interpretują pewne fakty i wydarzenia sprzed dwudziestu lat. Po latach pozornie niewinne i beztroskie chwile wyglądają już inaczej, a na pewno nie można o nich powiedzieć, że były najlepszym okresem życia, zwłaszcza kiedy powraca nierozwiązana sprawa sprzed lat, która na nowo obciąża sumienie.

W latach osiemdziesiątych Leśne, niegdyś podwarszawska wioska, teraz peryferyjna część stolicy, zachowało swój prowincjonalny charakter. To w nim dojrzewała grupa szkolnych koleżanek na czele z piękną i przebojową Beatą, która bez skrępowania wprowadzała resztę w świat dorosłych. Pozostałe przyjaciółki zawsze pozostawały w tyle, zawsze jej zazdrościły urody, figury, powodzenia u płci przeciwnej, pewności siebie. Nie wiedziały, że niezależność i swoboda obyczajowa koleżanki jest tylko przykrywką zasłaniającą prawdziwe kompleksy dziewczyny, która wychowuje się bez ojca, z matką alkoholiczką, ze świadomością, że pojawiła się na świecie jako zbędny balast i miała zostać usunięta jeszcze w łonie matki.

Pozostałe dziewczyny z grupy mogą Beacie tylko zazdrościć. Pyzata Karolina z króliczymi zębami, otyła Gośka i wyjątkowo brzydka, przesadnie chuda Aneta wiedzą, że nie mogą dorównać koleżance, ale przyjaźnią się z nią, bo w jakimś sensie ona ich fascynuje, jest urzeczywistnieniem ich marzeń, a przy tym dzięki niej mogą się zbliżyć do męskiego grona, które zawsze kręci się wokół tej najpiękniejszej.

Po latach w Leśnym pozostała jedna z koleżanek, Gośka, która na wzór swojej matki stworzyła pełen miłości i ciepła dom dla swojego męża i dzieci. Beata mieszka w luksusowej rezydencji pod Warszawą, wychowuje swojego długo wyczekiwanego syna i, jako żona biznesmena, pławi się w luksusach. Karolina, której w czasach PRL-u nigdy niczego nie brakowało dzięki ojcu, kapitanowi MO, dziś jest dziennikarką, chociaż to określenie jest zbyt szumne wobec problematyki, którą porusza w kolorowych pisemkach. To do niej zwraca się duch z przeszłości – siostra zmarłej Anety, która po latach żąda rozliczenia się w artykule z wypadku mającego miejsce przed laty. Kobieta obarcza winą za samobójstwo siostry właśnie jej koleżanki, domaga się więc wyjaśnień. Karolina postanawia powrócić do Leśnego i dowiedzieć się prawdy o tym, o czym przez lata chciała z przyjaciółkami zapomnieć. Żmudne poszukiwania, studiowanie zapisków w pamiętniku Anety, poszukiwanie szkolnego kolegi, w którym kochały się absolutnie wszystkie dziewczyny ze szkoły, nie przybliżają jej do prawdy. Przełom następuje w dniu urodzin Gośki, której opowieść rzuca nowe światło na sprawę i pozwala w jakimś stopniu uspokoić sumienie, które jednak nigdy nie będzie do końca czyste. Tajemnica zostaje wyjaśniona, tylko czy jej poznanie oczyści pamięć ze złych wspomnień? Wydaje się, że nie. Karolina przyzna sama przed sobą, że lata dorastania, mimo że kojarzące się z beztroską, są bardzo trudnym czasem, z którym niejeden nastolatek nie umie sobie poradzić. Co zrobić, by jej córka, która obecnie wkroczyła w ten trudny wiek buntu, nie zmarnowała sobie życia? Jak dotrzeć do dziecka, któremu wydaje się, że jest już dorosłe?

Leśne obecnie nie przypomina miejsca, w którym wychowywały się dziewczyny. Nie ma już sklepiku, w którym po szkole kupowało się lody, jest za to McDonald’s, domy zostały odnowione, a stare zburzone, na polu po pegeerze powstało nowoczesne osiedle, autobus podmiejski zamieniono na warszawski pośpieszny, zbudowano kładkę nad dwupasmową szosą, dom Gośki nie przypomina dawnego, pokój Kamila stoi pusty. Pozostały jedynie wspomnienia.

Książka jest pełną ciepła opowieścią o trudnych czasach dorastania w latach 80. Ukazuje skomplikowane relacje między szkolnymi przyjaciółkami, między nimi i ich chłopakami, pokazuje trudną drogę dojrzewania naznaczoną wieloma małymi dramatami i upokorzeniami. Powieść opisuje nieudolną próbę wyrażenia siebie przez dorastających ludzi, opisuje poszukiwania, którym zawsze towarzyszą wzloty i upadki. Dotyka także trudnego tematu odmienności w społeczeństwie nietolerującym żadnych wypaczeń natury psychicznej, moralnej czy seksualnej. Książka przystępnie napisana i ciekawa, zdecydowanie godna polecenia. 

wtorek, 19 marca 2013

"Wszystkie języki świata" - Zbigniew Mentzel



Książka opisuje dzień z życia Zbigniewa Hintza, warszawskiego mężczyzny w średnim wieku, który z nostalgią wspomina minione lata i dokonuje bilansu życia. Nie zrobił, jak wróżyła mu matka, wielkiej kariery, nawet nie znalazł jeszcze swojej drogi. Mężczyzna uświadamia sobie, jak wiele różni go od ojca, którego właśnie ma zawieźć na pożegnalne spotkanie w ostatnim dniu jego pracy w szpitalnej aptece. Stabilizacja życiowa, stała praca, punktualność, zorganizowanie, nienaganny wygląd to cechy, których niestety nie odziedziczył po ojcu. Wciąż mieszka samotnie w garsonierze na Żoliborzu, nie mówi w obcych językach, nie napisał książki, nie jest sławny. Po latach mężczyzna może stwierdzić, że jest kopią matki – osoby niezorganizowanej, niepoukładanej, chaotycznej. Jego przestrzeń życiowa kurczy się z dnia na dzień, bo pod ścianami przybywa kolejnych numerów gazet, z których trzeba zrobić wycinki ciekawych artykułów. Ciągle jednak brakuje mu samodyscypliny i kolejna próba uporządkowania życiowej przestrzeni kończy się fiaskiem. Podobnie maleje szansa na stworzenie dzieła swojego życia - książki, która zadowoliłaby nieżyjącą już matkę, a jemu dała poczucie spełnienia.

Mężczyzna zastanawia się, dlaczego, mimo wielkich starań matki, wciąż nie udało mu się odnieść życiowego sukcesu. Miał zostać kimś wielkim: pianistą, recytatorem, poliglotą, sławnym dziennikarzem, w końcu pisarzem, lecz ciągle nie potrafi napisać książki. Nie traci jednak nadziei, że kiedyś mu się to uda. Wrażliwy na słowo absolwent filologii polskiej wsłuchuje się w rytm betoniarki, która pracuje za oknem. Dźwięki, które słyszy, przypominają mu biblijną opowieść o wieży Babel i pomieszanych językach, a to prowokuje go do rozmyślań o roli słowa. Olśnienie przynosi mu sen, w którym matka udziela mu ostatniej, zbawiennej wskazówki. Czy z niej skorzysta?

Powieść opisuje także skomplikowane relacje rodzinne. Niespełniona zawodowo matka, która na wojnie straciła miłość swojego życia, nie może się pogodzić z tym, że przyszło jej żyć obok życiowego nieudacznika, bo za takiego uważa męża, który za parę groszy tyra w aptece i nie jest w stanie zapewnić rodzinie dobrobytu. Kobieta wyprzedaje rodzinne pamiątki, aby ułatwić synowi start w dorosłość, ma bowiem nadzieję, że gdy Zbyszek zrobi międzynarodową karierę, pomoże jej się wydostać z obskurnego mieszkania z wielkiej płyty.  

Wszystkie języki świata” to powieść, w której trudno szukać wartkiej akcji. Jest to propozycja dla czytelnika, który lubi drążyć w zakamarkach duszy bohatera i z nim szukać prawdy o sobie. To powieść o odkrywaniu swojej drogi, o trudnym zadaniu określenia swojego miejsca w świecie, o niemocy twórczej, o marzeniach. To także pełna nostalgii opowieść o czasach dzieciństwa w PRL-u, maszynach do pisania, wczasach pracowniczych, sublokatorach w mieszkaniach z „nadmetrażami”. Lektura tej książki jest ciekawą podróżą w czasie i przewodnikiem po ciekawych osobowościach. Warto do niej zajrzeć.