niedziela, 24 marca 2013

"W poszukiwaniu straconego czasu. W stronę Swanna" - Marcel Proust



Pierwszy tom powieści „W poszukiwaniu straconego czasu” nosi tytuł „W stronę Swanna” . Książka nie jest łatwa w odbiorze, wymaga odpowiedniego nastawienia i samozaparcia, gdyż istnieje ryzyko, że zostanie przez czytelnika odrzucona po lekturze kilkunastu pierwszych stron. Warto się jednak przełamać i dać szansę powieści, która oferuje coś innego niż książki, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ważniejsze niż łańcuch zdarzeń są w niej przeżycia bohatera, jak również rozważania na temat czasu i przestrzeni. Bohater przypomina sobie miejsca, ludzi, sytuacje, które w czasach dzieciństwa wywoływały w nim ulotne, ale bardzo silne wrażenia. Po latach smak magdalenki zanurzony w herbacie przywołuje wspomnienia tamtych dni, które tak intensywnie wówczas przeżywał.


Magdalenka (źródło: Wikipedia)

Pierwszy rozdział opisuje pobyt narratora i jego rodziców u dziadków w malowniczym Combray. Jest to swoista podróż w czasie do beztroskich chwil spędzonych  na prowincji. Zwykła miejscowość za sprawą niezwykłych doznań bohatera, który przeżywał w niej pierwsze wieczorne rozstania z matką, pierwszy kontakt z literaturą, pierwszą fascynację płcią przeciwną, staje się przestrzenią mityczną, do której po latach wraca się z sentymentem.


Illiers-Combray – miejscowość i gmina we Francji, w Regionie Centralnym, w departamencie Eure-et-LoirMiasteczko początkowo nazywało się Illiers; jako że uznawane jest za pierwowzór proustowskiego Combray, dodano ten człon do nazwy.(źródło: Wikipedia)

Drugi rozdział opisuje historię miłości poznanego już w rozdziale pierwszym pana Swanna. Miłość niezwykła, gdyż jej obiektem stała się początkowo zupełnie obojętna bohaterowi bywalczyni paryskich salonów, Odeta. To dla niej wytrawny miłośnik sztuki zrezygnował z wizyt u światowych ludzi i został stałym bywalcem salonu mieszczańskiego Verdurinów. Pokornie znosił wszelkie niemieszczące się w jego kodeksie moralnym zachowania gospodarzy i ich gości, by tylko spędzać z Odetą jak najwięcej czasu. Zaślepiony miłością nie dopuszczał do siebie myśli, że jest kolejnym z klientów paryskiej kokoty, że jest ona jego utrzymanką. Od kiedy zauważył podobieństwo kobiety do postaci Zefory z fresku w kaplicy Sykstyńskiej, stała się ona dla niego istotą niemal niebiańską, nie mógł bez niej funkcjonować, znosił każdy jej kaprys, pozwalał się upokarzać. Nie dał wiary anonimowi, który odsłaniał prawdziwe oblicze Odety jako kobiety lekkich obyczajów, mającej bogatą przeszłość zarówno w kontaktach z mężczyznami i kobietami, jak również flirtującą obecnie za plecami Swanna. Rozdział ten jest głębokim studium psychiki zakochanego bez pamięci mężczyzny, którego zachowanie momentami zakrawa o śmieszność. Zaślepienie bohatera nie pozwala mu się zorientować, jak bardzo się poniża, pozwalając kobiecie sobą manipulować.

Rozdział trzeci powieści jest opisem spotkań młodego narratora z Gilbertą, córką Swannów. Wspólne zabawy na Polach Elizejskich mają dla niego wymiar duchowy, stają się jedyną i najważniejszą przyjemnością bohatera. Dostrzegamy tutaj niezwykłe podobieństwo przeżyć narratora z przeżyciami zakochanego Swanna. Dla obu mężczyzn wszystko, co otacza ukochaną kobietę jest godne największej czci, wszystko toczy się wokół niej i dla niej.

Drobiazgowość opisów, przesadna uczuciowość narratora, jak również w rozdziale drugim dochodząca do granic obłędu miłość Swanna wielu czytelników może drażnić. Szczególnie opis uczuć bohaterów do ukochanych kobiet może w dzisiejszych czasach wydawać się śmieszny. Tak drobiazgowe opisy wszelakich wzruszeń i absurdalnych nieraz myśli i działań mogą bawić, ale jednocześnie przywołać u czytelnika obraz podobnych wspomnień. Jeśli pamięta swoje pierwsze zakochanie, z pewnością przyzna, że uczucia, czyny i myśli, które mu wtedy towarzyszyły, były często zabawne. Każda myśl, każde miejsce i zdarzenie jest inaczej interpretowane w różnych momentach życia. I choć czasami może ze wstydem przyznajemy sami przed sobą, że kiedyś zachowywaliśmy się kiedyś niedorzecznie, to przecież w tamtym czasie takie zachowanie było dla nas naturalnym i jedynym możliwym.

„W poszukiwaniu straconego czasu” dostarcza wielu przeżyć estetycznych i intelektualnych, wymaga jednak osobistego zaangażowania i wysiłku. Myślę jednak, że warto go podjąć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz