sobota, 30 marca 2013

"Kobiety z Czerwonych Bagien" - Grażyna Jeromin-Gałuszka



Czerwone Bagna to miejsce szczególne. Zamieszkują je kobiety zwane przez niektórych wiedźmami. Dlaczego? Otóż skłonność do wygadywania niestworzonych historii, wrodzony upór i bijatyki z synami sąsiadów zrobiły swoje, a poza tym na pewno wielu zastanawiał fakt, że w ich domu mężczyźni nigdy nie zagrzali miejsca. Czyżby jego mieszkanki rzucały na nich urok, czy może jednak nieszczęśliwy zbieg wypadków kazał im odchodzić, czasem wprost do wieczności?

Mimo braku męskiego ramienia kobiety Czerwonych Bagien radzą sobie w każdych warunkach: w czasie wojny, by nie zginąć z głodu, uprawiają ziemię; po wojnie jedna z nich przemierza na rowerze z maleńkim dzieckiem kilkanaście kilometrów dziennie, by zarobić parę groszy w bibliotece; inne wypłoszą intruzów, udając wariatki, a poza tym w piwnicy schowany jest na wszelki wypadek karabin maszynowy, który jeszcze w czasie wojny przyniosła spod lasu Amelia.

W życiu mieszkanek legendarnego domu główną rolę grają wielkie namiętności. Założycielka klanu, wdowa Julianna, nie oprze się wielkiej miłości do żonatego dziedzica, będzie dla niego wietrzyć dom i krochmalić serwetki, by godnie przyjąć pana z wyższych sfer. „Oblubieniec” Rozalii dosłownie spadnie jej z nieba, a jego wyczyn powtórzy wiele lat później Oskar, wielka miłość Mimi. Pasja krawiecka Gabrieli zaprowadzi ją wprost do stoiska z dżinsami, za którym czekał będzie na nią jej przyszły mąż. Jej córka natomiast nieświadomie wpadnie w ramiona znienawidzonego w dzieciństwie Parszywego Ogryzka.

Takich historii, w których przypadek grał główną rolę, było znacznie więcej, dzieją się też obecnie. Jak w takim razie kobiety radzą sobie z tak poplątanym życiem? Ich bronią jest przekazywany z pokolenia na pokolenie silny charakter, który pozwolił im przetrwać najgorsze. Dziewczyny umiały znaleźć złoty środek i dzięki temu ze spokojem przyjmowały dobro i zło. Stworzyły też w swoim domu, który widział różne cuda, niezwykle ciepłe miejsce. Kornelia, która parę lat wcześniej postanowiła odciąć się od Czerwonych Bagien, wróciła do nich, by leczyć rany. Początkowo dziewczyna zarzucała matce, ciotkom i prababce bagatelizowanie wszystkiego i niepoważne traktowanie istotnych spraw, wkrótce jednak przekonała się, że jej krewne w inny niż ona sposób przeżywają swój ból. Dla nich lekiem na zło był dystans do świata i kojący śmiech przez łzy.

Czerwone Bagna to przestrzeń mityczna, która, mimo że nie oferuje swoim mieszkańcom sielskiego życia, zasługuje na miano arkadii. Jest to miejsce, w którym żyje się intensywnie, czerpiąc z życia garściami, podziwiając przyrodę, chłonąc energię kosmosu i postępując zgodnie z tym, co dyktuje serce. Zapewniam, że Bagna mają niezwykłą moc – wciągają, jak niegdyś wciągnęły parę kochanków, a po latach karetę z żoną i kochanką dziedzica. Myślę, że warto tę arkadię odwiedzić, a jej reklamą niech będzie fragment:
„W tym miejscu rzeczy możliwe dzieją się na przemian z niemożliwymi, tak że czasem nie wiadomo, czy coś zdarzyło się naprawdę, czy tylko komuś się wymyśliło albo wyśniło. Niesamowite, piękne, cudowne, a czasem zupełnie niedorzeczne miejsce. I tacy sami są tam ludzie, a konkretnie kobiety. Anioły o pięknych duszach, chociaż ze skłonnościami do diabelskich zachowań, do szaleństw, od prawie stu lat, prawie jak ta pierwsza, dozgonnie wierne jednej miłości.” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz