Książka jest zbiorem felietonów, które
ukazywały się w latach 2002-2006 w „Polityce” i od czerwca 2006 w „Dzienniku”. Jest to swoiste kompendium wiedzy o mentalności Polaków przełomu wieków.
Książka nie ogranicza się do analizy pewnych zdarzeń, o których było głośno w
mediach. Autor umieszcza w niej także obserwacje codziennego życia Polaków, w
tym także własnej rodziny i siebie. Z ironią odsłania paradoksy
ludzkiego istnienia w sferze społecznej, obyczajowej, religijnej, politycznej i
w sferze kultury. Demaskuje bezsens pewnych działań, jak choćby próby
rozprawienia się z rzeczywistością PRL-u za pomocą opublikowania listy nazwisk
domniemanych ubeków, czy też podrzucenia 41 tys. zł bezdomnej kobiecinie, które
zamiast pomóc, wprowadziły zamęt w jej życiu.
Pisarz przygląda się zmianom, które
nastąpiły na przełomie XX i XXI wieku. Zauważa, że niektórzy ludzie, zwłaszcza
starzy są bardzo przywiązani do swoich małych ojczyzn, a zniknięcie bariery
granic nie skłoniło ich do poznawania nowych miejsc. Łatwiej jest, jak się
okazuje, wielokrotnie zmienić przynależność danego skrawka ziemi do różnych
państw niż zmusić babcię do podróży:
„Przez całe swoje blisko dziewięćdziesięcioletnie życie moja babka nie ruszała się z miejsca, nigdy nie była w Warszawie. Ale zarazem, nie ruszając się z miejsca, mieszkała kolejno w kilku europejskich krajach. Dzieciństwo spędziła w CK Austro-Węgrzech, potem mieszkała w Polsce, potem, dwukrotnie chyba, w Czechach. [Taki to bowiem był ciekawy rejon, granice latały jak Duch Święty, kędy chciały, człowiek kładł się w Polsce, budził w Czechach (…)]Potem znów przyszła Polska (…) Potem babka moja mieszkała przez pięć lat w Trzeciej Rzeszy, w Wielkich Niemczech (…).”
Jednak tylko nieliczni ludzie starej daty pozostali
tak wierni swoim zasadom. Ewolucja obyczajowa zaszła nawet u
urozmaicających miejską przestrzeń kloszardów. Z początkowego „kierowniku” czy
„szefie” przeszli do kulturalnego „szanowny panie”, wzrosło też u nich poczucie
godności – czekać pod blokiem na obiecany datek już nie będą.
Przeróżne paradoksy życia zaobserwować można
na każdym kroku. Pilch jako bystry obserwator potrafi je wychwycić i
odpowiednio skomentować, zachęcając czytelnika do własnych tego typu odkryć. Szczególną
rolę odgrywają w zbiorze eseje dotyczące życia politycznego i religijnego.
Autor przygląda się fenomenowi popularności Leppera, Giertycha czy ojca
Rydzyka, komentuje poczynania prezydenta Klausa i śp. prezydenta Kaczyńskiego, wrogów
związków homoseksualnych:
„Ale widok pary władców szczycących się tym, że zakazali; dumnych z tego, że zakazali; rywalizujących ze sobą, który lepiej zakazał? Czy to jeszcze jest komedia, czy już horror?”
Teksty Pilcha z przenikliwością i humorem
rejestrują rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Dystans i ironia w
opisywaniu zdarzeń, które są znakami naszych czasów, sprawiają, że lektura tych
felietonów jest wyjątkowo przyjemna i pouczająca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz