Bohaterką "Lardżelki", drugiej powieści Wandy Szymanowskiej, jest niezwykle sympatyczna młoda kobieta w rozmiarze XXL. Zofia jest wykształcona, ma dobrą pracę, narzeczonego i wydaje się jej, że wszystko w jej życiu jest takie, jak pownno. W tej słodkiej nieświadomości żyje do pewnego pamiętnego sylwestrowego wieczoru, kiedy słyszy z ust partnera niezwykle chamski komentarz na temat swojego wyglądu. Słowa mężczyzny sprawiają, że jej świat wywraca się do góry nogami. Chwilowe załamanie jednak mija i Zofia podejmuje decyzję o odchudzaniu, ale zupełnie nie wie, jak się za nie zabrać, bo z rodzinnego domu nie wyniosła żadnej wiedzy dotyczącej zdrowego żywienia. Postanawia zaryzykować i przeznacza niemałą sumę na pobyt w ośrodku dla grubasów "Lardżelka".
Początki bywają bardzo ciężkie, ale w grupie raźniej. Poza tym za nic w świecie nie chciałaby już usłyszeć, że przypomina komuś wielką balię do prania. Zofia poznaje historie innych grubasów - ofiar współczesnego trybu życia, którzy albo wybrali wygodne stołowanie w barach szybkiej obsługi, albo wynieśli z domu miłość do tłustych i słodkich posiłków. Pobyt w "Lardżelce" się kończy, ale to dopiero początek trudnej drogi, obfitującej w kryzysy i zwątpienia. Dobrze, że może liczyć na wsparcie przyjaciółki Iwony.
Autorka bardzo realistycznie przedstawiła zmiany, które zachodzą w ciele i umyśle osoby na diecie. Książka jest rodzajem pamiętnika, w którym główna bohaterka opisuje swoje wzloty i upadki, komentuje zachowanie niechętnego grubasom otoczenia, zwraca uwagę na wszelkie przejawy dyskryminacji osób z nadwagą, a wszytsko to z charakterystycznym dla siebie dystansem i humorem, dzięki czemu powieść mimo trudnej tematyki nabiera lekkości. Co ważne, książka odsłania pewną prawdę o ludziach otyłych, którzy pokornie znoszą wszelkie komentarze na swój temat, bo nie mają odwagi się odezwać, uważają, że sami są sobie wnni i zasłużyli na to, co ich spotyka. Dopiero pierwsze sukcesy w odchudzaniu dają im siłę do walki o normalne traktowanie ich przez otoczenie.
"Lardżelka" to opowieść o trudnym zadaniu, z jakim zmierzamy się na co dzień, bo kto z nas nie walczy z własnymi słabościami, gdy ciągle kusi dostępne dosłownie wszędzie niezdrowe jedzenie? Kto z nas nie zamieniły ślęczenia przy garach i stosu naczyń do zmywania na szybki obiad na mieście? Powieść Wandy Szymanowskiej podpowie wiele rozwiązań dla chcących się zmierzyć z trudnym wyzwaniem, jakim jest zmiana nawyków żywieniowych. Poda kilka sposobów, by "tekturka o smaku chleba" lepiej smakowała, a myślenie o jedzeniu nie zasłaniało innych przyjemności życia.
Książkę dobrze się czyta, a bohaterki nie da się nie lubić. Myślę, że powieść może zainspirować wiele kobiet do podjęcia wysiłku, by zmienić swój wygląd, a przy tym na nowo poukładać wszystko w swojej głowie, bo odchudzanie nie tylko spala tłuszcz, ale także kształtuje charakter i czyni z "potulnego cielęcia", pewną siebie, znającą swoją wartość osobę, która ma odwagę upomnieć się o szacunek i równe traktowanie.
Nie słyszałam o tym tyle, a szkoda, bo mnie nawet zaintrygował.
OdpowiedzUsuń