czwartek, 18 grudnia 2014

"Wnuczka do orzechów" - Małgorzata Musierowicz



          Długo wyczekiwana przeze mnie dwudziesta część ukochanej "Jeżycjady" musiała się znaleźć w moim księgozbiorze. Z rodziną Borejków się wychowałam, a każdego z bohaterów traktuję jak dobrego znajomego i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejną serię ich przygód. Teraz jednak, po latach, lekturze najnowszych tomów towarzyszył pewien smutek, bo oto czas nieubłaganie płynie, a moi bohaterowie, a z nimi i ja, coraz starsi. Kochanego profesora Dmuchawca pożegnaliśmy w McDusi, we wnuczce z kolei dziadek Ignacy też jakby się już pomału żegnał ze światem, gdy przekazuje wnuczkowi Jędrusiowi życiowe mądrości. Oczywiście on i jego żona są nadal pełni optymizmu i poczucia humoru, ale wyczuwa się w ich zachowaniu pewne wyciszenie i pogodzenie się ze starością i upływającym czasem.
          Ignacy i Mila nie są jednak głównymi postaciami powieści, a tytułowa wnuczka nie należy do ich rodziny. Urocza Dorotka Rumianek, której podobizna widnieje na okładce książki, ratuje z opresji wciąż, mimo pięćdziesiątki na karku, nieco roztrzepaną Idę i tym sposobem poznaje też innych członków rodziny. Sama Dorotka - bardzo inteligentna, miła, zaradna - jest dziewczyną jakby z innej epoki: mieszka z dwiema babciami gdzieś na odludziu, w starym domu otoczonym malowniczymi polami i lasami, zręcznie powozi bryczką, oporządza kobyłkę, hoduje kury, wspina się na drzewa, robi kompoty, sprzedaje jajka. Jednocześnie dziewczyna jest ambitna (chce studiować medycynę), praktyczna, zna swoją wartość, nie przywiązuje wagi do tego, w co się ubiera i nie wstydzi się poruszać wspomnianym już wyżej środkiem lokomocji. Bardzo mnie ciekawi, czy panią Małgorzatę Musierowicz ktoś konkretny zainspirował do stworzenia postaci Doroty, bo czy można jeszcze spotkać w dzisiejszych czasach nastolatkę, która się nie stroi, nie maluje, nie wisi z nosem na telefonie, z uśmiechem na twarzy gospodaruje na wsi, ma dużą wiedzę, ambicję i nie narzeka na warunki życia?
           Postać Dorotki uroczo kontrastuje z postacią Ignacego Grzegorza. Młody student historii sztuki nie wydoroślał przez ostatnie lata. Zatopiony w książkach i świecie poezji zupełnie nie odnajduje się na wsi, w której wciąż widzi same zagrożenia. Fajtłapą był i fajtłapą został, w dodatku - ze złamanym sercem, a to musiało zaowocować kolejnymi zabawnymi historiami. Czy młodzi przypadną sobie do gustu? Może Ignacy Grzegorz potrzebuje właśnie takiej praktycznej i zaradnej dziewczyny, która pokierowałaby jego życiem?
            Wnuczkę... przeczytałam błyskawicznie i zbliżając się do końca czułam niedosyt - że za krótko, że za szybko się skończyła ta miła przygoda i że tak mało było w tej części Gabrysi, Natalii, Robrojka, Mili, Pulpecji, a pozostałych (Laury, Róży, Łucji, nie wspominając już o postaciach spoza rodziny) w ogóle zabrakło. Na ich miejsce weszli nowi bohaterowie: Dorotka, jej pełne wigoru babcie Andzia i Wikta, jak i genialnie nakreślony ich sąsiad Chrobot - przaśny, swojski, uroczy w swojej prostocie chłop z dziada pradziada.
            Warto jeszcze raz podkreślić, że historia opowiedziana we Wnuczce... rozgrywa się w malowniczej scenerii, gdzieś w Wielkopolsce w środku upalnego lata. Ma się wrażenie, że to miejsce pozostało dziewicze i nieskażone cywilizacją. Klimat tej książki jest naprawdę wyjątkowy, szkoda tylko, że tak mało było w niej Poznania, a dobrze znane, pełne ludzi i zakurzonych książek mieszkanie przy Roosevelta 5 chyba już nigdy nie będzie takie jak kiedyś.

         
          

piątek, 12 grudnia 2014

"Sklepik z Niespodzianką. Bogusia" - Katarzyna Michalak



        Pierwsza powieść z cyklu "Sklepik z Niespodzianką" urzeka łagodnością, ciepłem i malowniczą scenerią nadmorskiego, otoczonego pachnącym lasem miasteczka o nazwie Pogodna, 
        Główną bohaterką jest dwudziestosześcioletnia Bogusia, która po dwóch latach pracy na obczyźnie (sadzenie cebulek tulipanów w Holandii) wraca do kraju. Los sprawia, że dziewczyna nie dociera do rodzinnego domu na warszawskiej Saskiej Kępie, lecz zatrzymuje się na Pomorzu - w miejscu, w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Urzekający  ryneczek Pogodnej staje się odtąd centrum świata młodej architekt krajobrazu. W zabytkowej kamieniczce wynajmuje mieszkanie i lokal na rozkręcenie interesu. Oczarowana jego starym wnętrzem postanawia urządzić w nim coś wyjątkowego - sklepik z duszą. Dobrze, że nad młodą, romantyczną, niedoświadczoną i nieco naiwną i kobietą czuwają twardo stąpający po ziemi rodzice, którzy uświadamiają jej, że porcelanowe aniołki i inne tego typu bibeloty nie są towarem pierwszej potrzeby i z pewnością nie zapewnią jej bytu. Pomysł mamy, ażeby w nowo wynajętym lokalu serwować pyszną czekoladę, a do niej ciasta domowej roboty, przypada dziewczynie do gustu.
        Rozpoczyna się remont lokalu na parterze kamieniczki, a nowa mieszkanka Pogodnej rozgląda się po okolicy, przygarnia bezdomnego pieska i marzy o wielkiej miłości. Nieco zagubiona dziewczyna poznaje ludzi, dzięki którym pierwsze dni w nowym miejscu nie są aż tak stresujące. A z niektórymi ( z cichą i skromną weterynarz Lidką, przebojową radną Adelą, sympatyczną emerytowaną psycholog - panią Stasią) udaje się jej zaprzyjaźnić i rozkręcić biznes. Romantyczna dusza Bogusi zawita także do starego dworku Potockich i pozna trzy pokolenia dziedziców słynnego nazwiska: dziadka Arkadego, ojca Wiktora i syna Bartosza. Po drodze natknie się także na miejscowego lowelasa, artystę malarza Igora, dla którego straci głowę.
         Dziewczyna przekonuje się, że Pogodna nie jest tak cichym miejscem, jak jej się wydawało, a jej mieszkańcy mają wyjątkową skłonność  do komplikowania sobie życia i wikłania się w intrygi. Bogusia nieświadomie daje się wciągnąć w tę grę: podrywa Igora i jednocześnie nawiązuje znajomość z najmłodszym z Potockich, któremu robi nadzieję na przyszły związek, poznaje historię zaginionej Anny, a wkrótce zakochuje się w jej mężu - trochę dużo jak na tak krótki czas i tak skromną i dobrze wychowaną dziewczynę. Mimo wszystko jednak dziewczyna w Pogodnej się nie zmienia - pozostaje tą naiwną, słabą, niewiele wiedzącą o życiu młodą kobietą, która chce sobie udowodnić, że potrafi dojrzale i mądrze wkroczyć w dorosłość, że nie boi się wyzwań (paliła przecież trawkę w Holandii i brała udział w ogniskowych ekscesach, a jakże!), że jest twarda i pewna siebie.
        Postać Bogusi jest nieco denerwująca, a precyzując, denerwująca jest jej naiwność nastolatki, a to przecież już kobieta po studiach. która, jak z dumą podkreśla, zakosztowała za granicą wolności i zakazanych owoców. Chciałaby być nowoczesną, samodzielną kobietą, a zachowuje się czasami infantylnie, a czasami znów zbyt śmiało (Wiktor), a potem dziwi się, że została tak inaczej potraktowana. Holenderskie ekscesy, którymi tak się chwali, to tylko nic nie znaczące epizody w jej życiu, które niczego jej nie nauczyły. Dziewczyna pozostała naiwną córeczką mamusi, która wciąż dziwi się światu, nie umie wyciągać wniosków z obserwacji ludzi i nie przewiduje skutków swojego zachowania.
        Walorami książki są na pewno: sceneria, dosyć ciekawa fabuła skrywająca tajemnice bohaterów, ciekawie i z humorem napisane przepisy na domowe ciasta. Minusem (dużym) jest kreacja głównej bohaterki.