wtorek, 29 stycznia 2013

"Kapryśna piątkowa sobota" - Krystyna Siesicka

Książka "Kapryśna piątkowa sobota" jest specyficzną układanką. Czytelnik w trakcie lektury odszukuje i dopasowuje do siebie poszczególne jej części odsłaniające pełne tragizmu życie, na którym piętno odcisnęła wojenna zawierucha. Elementy tej układanki odnajdziemy w wypowiedziach bohaterów, w licznych przywołanych w książce notatkach, dokumentach, rodzinnych fotografiach i pamiątkach.

W powieści żyją obok siebie ludzie z dwóch światów. Pierwszy z nich to lata przed wojną, w jej trakcie i tuż po niej. Drugi to współczesność. Oba naznaczone są złem, które wywraca życie bohaterów do góry nogami. W pierwszym ze wspomnianych światów tym złem jest wojna, która oddala od siebie dwoje ludzi. W świecie współczesnym tym złem są narkotyki. Czy sprawią one, że Zuzanna, podobnie jak jej babka, utraci miłość swojego życia?

"Kapryśna piątkowa sobota" nie jest banalną opowieścią o miłości. To pełna dramatyzmu i niedopowiedzeń historia rodzin, których losy dziwnie poplątał bieg życia. Skutki dawnych decyzji trwają do dziś i wciąż niepokoją sumienia.

Książka zawiera sporo smaczków dla koneserów antyków i bibelotów. W domu Pawła stara dworska toaleta sprawnie służy następnemu pokoleniu, dobrze radzi sobie stary zegar wybijający godziny, całkiem nieźle ma się również maszyna do pisania pana Juliana, z którą jakoś ciężko się rozstać. Wszystko to odnajdziemy w uroczej scenerii prowincjonalnej miejscowości z zaśnieżonym zagajnikiem i wąwozem, w którego pobliżu można pojeździć na wygrzebanych z drewutni starych biegówkach. Nad całą miejscowością w kościele św. Anny czuwają "Pan Bozia" i Matka Boża Bolesna obdarowana licznymi wotami, wśród których znajduje się pierścionek skrywający kolejną tajemnicę.

Świat, w którym rozgrywają się wydarzenia, nie jest jednak wyidealizowanym, sielskim zakątkiem, za jaki uważa go "powrócona cudem na ojczyzny łono" Adela. Jego mieszkańcy nie są wolni od namiętności, które mieszają ich życiu. Nikt w tym miejscu nie może się także czuć anonimowym. Czujne oko pani sklepowej jest wrażliwe na każdy ruch na drodze, a kilkudniowy wyjazd Elwiry z pewnością nie umknie uwadze mieszkańców. Mimo wszystko jest to jednak miejsce, w którym chętnie chciałoby się zaszyć i odetchnąć jego zapachami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz